Świąteczne kartki

No dobra - na razie to koniec :) Zrobiłam 30 kartek i póki co nie zamierzam tworzyć kolejnych. Chyba że te szybko znajdą właścicieli. Wtedy mogę produkować dalej...
Uwaga - będzie sporo zdjęć :)

Pokonsultacyjnie i zębowo

Wczoraj odwiedziliśmy naszą Szkołę Rodzenia. Głównym powodem była konsultacja z panią fizjoterapeutką, która od początku śledzi rozwój ruchowy Szymka. Umówiliśmy się z nią, aby przyjrzała się temu, jak nasz Synek chodzi. Od momentu, kiedy zaczął sam tuptać, zdarza się, że stawia krzywo jedną nóżkę - wykrzywia lewą stopę do środka. Żeby zapobiec ewentualnym wadom, woleliśmy to skonsultować. 
Pani Krysia przyjrzała się Szymkowi - jak chodzi, wstaje, siada, schyla się; "powyginała" Go trochę na materacu i stwierdziła, że nie ma czym się martwić. Póki co mamy obserwować, ćwiczyć nóżki i stópki, puszczać jak najwięcej na bosaka. Jeśli po trzech miesiącach stabilnego chodzenia zauważymy jakieś nieprawidłowości, mamy pojawić się ponownie. Do tego czasu dziecko się uczy, więc radzi sobie, jak umie (np. wykrzywiając nóżki, chcąc utrzymać równowagę). Kolejne zmartwienie z głowy.

Po powrocie do domu zaczął się kolejny etap ząbkowania. Na nasze nieszczęście okazało się, że równocześnie wychodzą Szymkowi czwórki i trójki! Niesamowite! Czwórki zdołały się już przebić (a przynajmniej ich narożniki), więc dziąsła nie są już tak spuchnięte. 


Niestety trójki ewidentnie dają się we znaki naszemu malcowi. Nocka była tragiczna. Dzień też nie lepszy. Szymek był i nadal jest marudny, zmęczony (po nieprzespanej nocce), płaczący z byle powodu, wiszący na mnie... Prawa dolna trójka już, już lada moment się przebije, bo na dziąśle widać małą kreskę. Ratuje nas Nurofen, smoczek i przytulasy. Oby trwało to krótko... Oby ta nocka była choć trochę lepsza od poprzedniej...


Takie okazje to ja lubię!

Idzie zima - czas na ciepłą garderobę. Mamy śliczną zimową kurtkę dla Szymka, ale jest jeszcze za duża. Poza tym nasz mały kajtek wygląda w niej jak bałwan - ma usztywnione ręce i nie może się ruszać. Dlatego postanowiliśmy poszukać czegoś na najbliższych kilka miesięcy. 

Imieninowo

Dzisiaj imieniny Szymona, więc świętujemy. A w zasadzie świętowaliśmy - wczoraj.
Byli goście, życzenia, prezenty. Było ciasto - o takie i takie, i jeszcze takie :) - świetna zabawa i dużo emocji.

Drewniana wieża edukacyjna 
okazała się strzałem w dziesiątkę.




Szalone Mikołaje

Wspominałam kiedyś, że robię nie tylko tradycyjne kartki. Staram się zawsze uszykować kilka śmiesznych, dziecięcych, bo przecież gusta klientów są różne. Stąd seria "Szalonych Mikołajów" - w cadillacu i nie tylko :) Kojarzą mi się raczej z amerykańskim wydaniem świąt (za którym nie przepadam), ale trzeba przyznać, że mają swój urok.

Idzie! SAM!

No to mamy przełom! Wczoraj Szymek zaczął chodzić!!! Mając 14 miesięcy i 4 dni. 
Dwa tygodnie temu zrobił swoje pierwsze trzy kroczki, a wczoraj samodzielnie przeszedł jakieś 3 metry :) Ależ jesteśmy dumni! Łza się w oku zakręciła. Szczęśliwie złożyło się tak, że Szymek postanowił zacząć chodzenie przed wieczorną kąpielą, więc i Tatuś brał miał swój udział w tym jakże ważnym wydarzeniu.

Spanie z dzieckiem? Nie u nas!

Jak ja zazdroszczę rodzicom, którzy śpią ze swoimi pociechami w jednym łóżku. Całą noc! 

W naszym domu to nierealne!

Kiedy Szymek miał kilka tygodni, kilka miesięcy, spał z nami często. Tak było wygodniej - miałam Go na wyciągnięcie ręki podczas karmienia. Był blisko nas, a my - spokojni - mogliśmy odpoczywać. Po pewnym czasie nasz Syn zaczął się zmieniać. Odkąd stał się bardziej ruchliwy - zaczął raczkować, wstawać - wspólne spanie stało się koszmarem. To, jak On potrafi w nocy wiercić się, kręcić, sapać, przechodzi ludzkie pojęcie! Włazi na nas, kopie, uderza głową... I to nie kilka razy podczas całego spania - On tak potrafi wiele razy na minutę. Kilka takich nocek i można zejść z tego świata ze zmęczenia. 

Wiem, o czym piszę, bo od jakiegoś czasu Szymek śpi ze mną nad ranem. Kiedy Mąż wyjeżdża do pracy, Synek budzi się i woła, aby zabrać Go do łóżka. No to biorę. Przez pierwsze 3 minuty jest cudownie - leży spokojnie, przytula się. A potem się zaczyna... Obroty, prężenia, odpychanie się nogami (oczywiście ode mnie), wciskanie głowy w moją szyję (że aż trudno oddychać), uderzanie głową w każdą część mojego ciała, poklepywanie... Rany Julek! - jak ja muszę trzymać w takich momentach nerwy na wodzy! Po ok. godzinie - prawdopodobnie ze zmęczenia - Szymek zasypia. Ufff... Chwila spokoju i odpoczynku. Chociaż przez sen też jestem szturchana i wypychana z łóżka, to i tak jest lepiej. Kiedy po krótkiej drzemce Szymek budzi się - wszystko zaczyna się od nowa. On wstaje rześki i pełny wigoru, ja zmęczona i niewyspana...

Powtarzam jeszcze raz: jak ja zazdroszczę rodzicom, którzy śpią ze swoimi dziećmi całą noc!
 

Papierowe ozdoby choinkowe

Dzisiaj prezentuję "bombki", które zamówiła u mnie Monika. Spodobały jej się etykietki, które zrobiłam jakiś czas temu i wymyśliła sobie, że chciałaby coś podobnego na choinkę. Pozostawiła mi pełną dowolność, wybrała jedynie kolor - czerwony.  
Po skończonej pracy stwierdziłam, że sama z chęcią zawiesiłabym te ozdoby na swojej choince :)

List

Wczoraj dostałam list.
Taki normalny. Tradycyjny. Pisany ręcznie. Na papeterii.
List długi.
List wzruszający.
List ciepły.

Wyniki konkursu "Mój CzuCzu"


Zgodnie z obietnicą - dzisiaj ogłaszam wyniki naszej CzuCzowej zabawy.

Od razu na początku zaznaczę, że wybór trzech najlepszych prac był bardzo, bardzo trudny. Wszystkie Wasze dzieła, które można obejrzeć TUTAJ, są oryginalne i na swój sposób piękne. Bardzo cieszy mnie to, że podczas tworzenia CzuCzu mieliście ogromną frajdę, że miło spędziliście czas w gronie rodzinnym. To dla mnie najważniejsze - robić coś kreatywnego z własnymi dzieciakami.

14


Od 14 miesięcy Szymek jest z nami po tej stronie brzucha :)
Kolejna miesięcznica = kolejne podsumowanie.
 
Co Szymek potrafi?

Pierwsze kartki świąteczne i mix etykietek

Wzięłam się ostro do pracy. Tworzą się liczne kartki świąteczne, które pokażę już niebawem :) Będzie zarówno wersja klasyczna, jak i nieco odlotowa - kolekcja nazwana przeze mnie "Szalone Mikołaje". Dzisiaj tylko "zajawka" i kilka etykietek, które powstały dla znajomej.

Dziecko "na służbie"


Wczoraj Szymek po raz pierwszy został na kilka godzin sam z babcią i kuzynką, na tzw. służbie :) Musieliśmy z Mężem wyjechać, a tam, gdzie jechaliśmy, nie było sensu zabierać naszego szkraba. Męczyłby się, nudził i złościł. Dlatego podjęliśmy decyzję, że zostawiamy Go w domu. 
Do południa Szymek bawił się z kuzynką (pełnoletnią już :)), był z nią na spacerze (dziękujemy, Martynko!). W południe babcia położyła Go spać, a kiedy się obudził, dała Mu obiad i bawiła się z Nim.

Pierwsze buty

Idzie jesień, zima za pasem, więc czas na buty, o których wspominałam niedawno. Poprzednie - jeszcze "papuciowe", miękkie - okazały się już za cienkie i za małe :(
Obawiałam się zakupu "prawdziwych" butów dla Szymka. Nasłuchałam się, jak trudno kupować je (zwłaszcza te pierwsze) dziecku, jak się niecierpliwi, płacze, wyrywa... Nic z tych rzeczy! 
Weszliśmy do sklepu, przymierzyliśmy, kupiliśmy i po 15 minutach od wejścia - wyszliśmy - oczywiście w nowych butach na nogach :)  Ot co! Moja decyzja polegała tylko na tym, aby wybrać buty na rzepy albo sznurowane. Stanęło na tych drugich, ale tylko dlatego, że lepiej przylegają do (jak się okazało wąskiej) stopy Szymka. Noga jest w nich stabilniejsza. Są ze skórki i mają wesoły dziecięcy akcent w postaci dinusia :)

eR Be, czyli kilka refleksji o Rodzicielstwie Bliskości


Za nami Tydzień Bliskości. O Rodzicielstwie Bliskości rzeczywiście było głośno - mediach, na blogach... Searsowie zawitali do Polski, odbywały się liczne konferencje, panele, wywiady... Dane mi było obejrzeć tylko ten nieudolny w TVN (co o nim myślę, napisałam już na FB).
Ja nie o tym.
I też nie o tym, czym RB w ogóle jest, bo zwyczajnie w kilku słowach się nie da.
Ja raczej o tym, co w związku z RB myślę, czuję i czego już doświadczyłam.

Koszmary senne?



Od kilku dni zdarza się Szymkowi zbudzić nagle w nocy z płaczem. Wcześniej najpierw się wiercił, stękał, a później - zniecierpliwiony - zaczynał marudzić i płakać. Teraz pojawia się nagły, głośny, zawodzący płacz. Na szczęście wystarczy Go przytulić, pogłaskać i po chwili zasypia. 
Zastanawiam się, co jest tego przyczyną. Według mnie albo w nocy odreagowuje to, co działo się w ciągu dnia (a ostatnie dni obfitowały w nowe sytuacje, liczne wyjazdy, wizyty gości), albo to kolejny duży skok rozwojowy - być może związany z nauką chodzenia lub mówienia. Mam nadzieję, że nie ma innego powodu...
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że takie nagłe nocne krzyki będą pewnie zdarzały się coraz częściej. Szymek coraz więcej wie, rozumie. Poznaje świat i chłonie wszystko każdym zmysłem. To musi w którymś momencie znaleźć ujście - np. w nocnym budzeniu się. Pamiętam, kiedy moi bracia mieli 2, 3 lata. Nie było wtedy nocy, której by się nie budzili - z wrzaskiem, płaczem, paniką. Sytuacja była o tyle trudniejsza, że było ich bardzo trudno wybudzić. Mieli otwarte oczy, rozmawiali z nami, ale trwali we śnie. Dopiero, kiedy udało się ich obudzić, uspokajali się. 
Pomijam fakt, że mi ostatnio również śnią się jakieś bzdury. Trudno mi w ogóle zasnąć. Słyszę każdy szmer, każde sapnięcie Męża czy Szymka. A kiedy już zasnę, męczę się okrutnie. Wstaję niewyspana, zmęczona i rozdrażniona. Jakieś przesilenie???
Mam nadzieję, że te senne koszmary nam - a przede wszystkim Szymkowi - szybko odpuszczą...  

Etykiety na świąteczne prezenty

No i rozszalałam się na mojej maszynce :)
Na pierwszy ogień poszły etykietki na prezenty. Powstało kilka wzorów, wszystkie w zieleni i czerwieni - kolorach, które jednoznacznie kojarzą się z Bożym Narodzeniem. Są proste, nieprzesadzone.

In my bag

Kilka dni temu zostałam zaproszona przez Kasię do "torebkowej" zabawy. Polega ona na tym, aby uchylić rąbka tajemnicy, co też my kobiety nosimy w swoich torebkach, bez czego nie możemy się obejść, a także co zaskakującego można znaleźć w ich czeluściach :)
Nie jestem wielką fanką torebek. Nie mam ich stu - do każdego stroju inną. Traktuję je wyłącznie jako coś funkcjonalnego, dzięki czemu mogę mieć przy sobie sporo rzeczy naraz. Często (ba! BARDZO często) panuje w niej wielki bałagan i nigdy, ale to nigdy nie mogę w niej nic znaleźć - zwłaszcza, kiedy akurat danej rzeczy szukam :) Na potrzeby tego posta zrobiłam wielkie porządki w swojej torbie - dzięki, Kasiu - teraz wszystko ma swoje miejsce ;)

Łoś

Od wczoraj mamy w domu nowego mieszkańca (jakoś ostatnio sporo ich przybywa...).

Mieszkaniec jest czerwony, drewniany i rogaty. Póki co nosi imię Łoś-Ktoś :)

Dziecko kontra miłość?

"70 procent związków przeżywa kryzys po urodzeniu dziecka" - taką informację znalazłam w artykule pt. "Troje na huśtawce" w starym - bo majowym - wydaniu "Twojego Stylu" (dopiero teraz wyjęłam pismo spod ławy). 

Twórczy szał


W tym roku Mikołaj przyszedł do mnie we wrześniu - fajowo mam, prawda? ;) Dzięki niemu od wczoraj jestem szczęśliwą (baaardzo!) posiadaczką cacka, o którym pisałam niedawno :)

Konkursowa przypominajka :)

Dzisiaj dotarło do mnie pierwsze fotograficzne sprawozdanie z realizacji założeń konkursu "Mój CzuCzu". Ludek stworzony przez 5-letnią Majkę i 2,5-letniego Mikołaja jest przepiękny! Zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie - jest bardzo kolorowy i... taki pozytywny! :) Podobno cała rodzinka miała niezłą zabawę podczas jego tworzenia, a to sprawia, że jestem jeszcze bardziej uradowana :D




A Wam jak idzie? Czy Majka i Mikołaj będą mieli z kim rywalizować??? Jeśli nie, zgraną wszystkie nagrody sprzed Waszych nosów ;) Pozwolicie na to?! :D Pamiętajcie, że czekam tylko do 18 października!

Zębowa ulga

W końcu jest! 


Właśnie pojawiła się prawa dolna... czwórka. 

Poprzedzały ją ciężkie dni i trudne nocki... 
Płacz, marudzenie, katar... 
Spuchnięte jak balon dziąsło i przygryzanie palca... 

Ale już jest, przebiła się (choć na razie tylko częściowo).

Ból odpuścił pewnie tylko na chwilę, bo w natarciu już kolejne zębiska (ewidentnie wskazuje na to paluch przygryzany z drugiej strony buzi), ale korzystamy z tego, że jest lepiej. 
Zastanawiam się tylko co z trójkami? Kiedy na nie przyjdzie czas?
 

Sesja u fotografa cz.2







Gdyby ktoś nie czytał wpisu (o TUTAJ) na temat tego, jak wyglądała nasza sesja fotograficzna u KASI, myślałby, że mieliśmy świetną zabawę i ani na chwilę nie przestawaliśmy się śmiać. No cóż - dobrze, że tak to wygląda :p
Sesja się udała, a to najważniejsze. Mamy piękne, radosne i bardzo naturalne zdjęcia, które będą pamiątką na całe życie. O to nam chodziło! Bez wahania zrobiłabym to jeszcze raz. Kto wie - może kiedyś, za jakiś czas znowu zdecydujemy się na taką rodzinną sesję :)
Póki co prezentuję efekty. Druga tura* zdjęć ma charakter na rodzinny do granic możliwości :)

Kotlety jarskie z ziemniaków

Nie wiem jak Wy, ale my pilnujemy, aby nasze piątkowe obiady zawsze były bezmięsne. Ostatnio jednak zagościła na naszych talerzach nuda. Ciągle to samo: jajko z sosem koperkowym i kalafiorem/makaron z  sosem pomidorowym/zupa różnej maści/naleśniki... Miałam ochotę na coś nowego, czego nigdy wcześniej nie robiłam, ale smakowałam. 
Stanęło na kotletach jarskich (ich smak znam z czasów pracy, kiedy to żywiła nas stołówka szkolna).
Można je zrobić w zasadzie z każdego warzywa, ja postawiłam jednak na klasykę - ziemniaki :) Przejrzałam w internecie kilka przepisów i stworzyłam własną wariację na temat kotletów jarskich z ziemniaków.

Co mi w duszy gra...

Muzyka koi i pociesza. 
Muzyka oddaje emocje, które w nas siedzą.
Muzyka wyraża myśli, które trudno wypowiedzieć lub napisać.

Muzyka towarzyszy mi często. Lubię, kiedy oddaje to, co akurat w danym momencie gra mi w duszy. 
A w mojej duszy gra cała orkiestra! 

Zapasy na zimę

Jestem typową gospodynią domową. Chyba. Przynajmniej tak mi się wydaje :)
W moim rodzinnym domu zawsze robiło się przetwory na zimę. Nic zatem dziwnego, że w swoim obecnym kontynuuję ten zwyczaj. 
Nie uważam tego za przykry obowiązek. Przygotowywanie zapasów na zimę traktuję jako coś przyjemnego. Bo przecież nie ma nic lepszego, jak wypić sobie do niedzielnego grudniowego obiadu własnoręcznie przygotowany kompot, np. z truskawek. I satysfakcja jaka! :)

Sejsja u fotografa cz.1

Są!
Świeżutkie, cieplutkie, jeszcze pachnące :)

Oto efekt naszej rodzinnej sesji fotograficznej u Kasi Mazur.

Konkurs "MÓJ CZUCZU"


Z początkiem nowego miesiąca jest mi bardzo miło ogłosić konkurs!
Żeby nie złapało Was jesienne przesilenie, żebyście nie nudzili się w chłodne i szare popołudnia, żebyście dali upust drzemiącym w Was zdolnościom - zróbcie coś kreatywnego ze swoimi dzieciakami!