Mamą córki być...


Nie, nie i jeszcze raz nie - nie mam pojęcia, czy w moim brzuchu pływa płeć piękna. Żadnych podejrzeń, przypuszczeń, przeczuć też nie mam. Dziś jednak czeka nas kolejna wizyta u lekarza, a że leci nam już 19. tydzień, to możliwe, że coś na ekranie ujrzymy. Od wczoraj mam w związku z dzisiejszym badaniem milion myśli, m.in. taką: czy będę umiała być mamą dziewczynki?

Rogaliki drożdżowe


Baaardzo długo nie wrzucałam żadnego przepisu. Przyczyną były potworne mdłości, które odbierały mi apetyt i chęci na myślenie o jedzeniu.
Mdłości nie minęły jeszcze zupełnie, ale są dużo znośniejsze, więc powoli wracam do kulinarnego świata. Wczoraj postanowiłam upiec kilka rogalików drożdżowych. Zrobiłam to z dwóch powodów. Raz - że są naprawdę łatwe w przygotowaniu, a dwa - wszystkie składniki miałam pod ręką. 

Tata, Syn, kartony i farby


Wczoraj mieliśmy zwariowane popołudnie. Mężuś wymyślił Szymkowi kreatywną zabawę (kocham Go za to jeszcze mocniej - że Mu się chce, że ma pomysł, że pomimo zmęczenia działa...), co doprowadziło do tego, że nasz dom zamienił się w pracownię artystyczną. Wszędzie walały się kartony i dosłownie wszystko umazane było farbami plakatowymi. Bawiliśmy się wybornie.

Jednosylabowiec


Szymek mówi coraz więcej. To fakt, któremu nie można zaprzeczyć. Trafił nam się jednak jednosylabowy typ. 

Ból miednicy w ciąży


Wraz z zakończeniem 18. tygodnia ciąży pojawiła się nowa, bardzo dokuczliwa dolegliwość. Ból kości w okolicy miednicy.

Początkowo czułam jedynie lekki dyskomfort, ale od kilku dni ból bywa nie do zniesienia. Mam wrażenie, że rozrywa mi miednicę. Bolą biodra i kości łonowe. Boli nawet (a raczej zwłaszcza!), gdy leżę. Jednak najgorzej jest w nocy, kiedy próbuję przewrócić się z boku na bok. Ratuję się poduchą albo kołdrą wciskaną między kolana, ale to pomaga na chwilę. Podobnie jest z pozycją "na bociana", w której uwielbiam spać - kiedy prostuję jedną nogę a drugą podciągam do brzucha, czuję delikatną ulgę. Spać przez te bóle nie mogę i rano wyglądam jak z krzyża zdjęta. Zanim się rozchodzę, mija sporo czasu.

Cięcie!


No to mamy je za sobą - pierwsze cięcie włosów :) Nie jakieś radykalne. Żadnej spektakularnej zmiany nie ma i póki co nie będzie. Przycięłam tylko grzywkę naszemu Smykowi, bo włosy tak bardzo wchodziły Mu do oczu, że momentami krzyczał ze złości, trąc oczy. A że u naszego Szymka grzywa niesforna, trzeba było ją skrócić. Resztę "oszczędziłam", bo chcę jeszcze napatrzeć się na te urocze loczki. Mam przeczucie, że kiedy je zetniemy, włosy staną się proste. Przynajmniej w moim przypadku tak właśnie było - najpierw ciemne loki, później białe druciki :)

Fizycznie... przeciętny

Pod względem fizycznym dzieci rozwijają się nieprzewidywalnie i nierównomiernie. Do takiego wniosku dochodzę po kilkumiesięcznej obserwacji tego, jak rośnie nasz Syn.

Kiedy się urodził, byłam pewna, że będzie z Niego duuuży chłopak. W końcu parametry, którymi został opisany tuż po porodzie - 61cm i 4,190kg, zobowiązują. Większość ubranek - tych najsłodszych, najpiękniejszych, najbardziej uroczych - była za mała już pierwszego dnia. Inne nosił tylko raz. Mąż był nieco rozczarowany, że nasza upragniona kruszynka kruszynką wcale nie jest :)

Na pierwszej wizycie u pediatry, po zmierzeniu i zważeniu, okazało się, że Szymek plasuje się na wysokiej pozycji w siatce centylowej - 90. centyl. Wynik ponadprzeciętny.

Leki przeciwbólowe w ciąży

http://www.we-dwoje.pl/leki;przeciwbolowe;-;ktore;i;na;co;skuteczne;cz2,artykul,28985.html

Wiadomo - w czasie ciąży najlepiej nie przyjmować żadnych leków, w tym także przeciwbólowych. Nie zawsze jednak można tego uniknąć. Czasami zmuszają nas do tego chwilowe niedyspozycje, krótkie choroby, bóle, a nawet choroby przewlekłe. Co wtedy?

Bezsenne poranki


3.52. Kręcę się w łóżku. Spoglądam na telefon. Obracam się na bok. Dociera do mnie, że chyba jednak muszę wstać i poczłapać do toalety, bo jeśli tego nie zrobię, to i tak nie zasnę. Zatem wstaję. Po cichutku, żeby nie zbudzić Szymka. Wracam. Kładę się. Próbuję zasnąć. W głowie kłębią się różne myśli...
Co jutro na obiad?
A który to już dzień ciąży?
Zaraz, zaraz - a to dziś już wtorek? Czy to oznacza wizytę u dentysty?
Oby tylko pogoda była w miarę, tak się boję o Męża. Przecież jeździ tak daleko.
Ciekawe czy będę mogła zjeść śniadanie, wczoraj znowu nie mogłam.
Ciekawa ta książka, którą czytam, szkoda, że już się kończy.
Rano muszę umyć włosy.
...

17 miesięcy


Szymek ma już 17 miesięcy!
Robi się z Niego mały dojrzały mężczyzna :) 

Najbardziej cieszy nas to, że z dnia na dzień pojawiają się w Jego słowniku nowe słówka (a raczej półsłówka), którymi komunikuje się z nami bez problemu. Ostatnio na topie jest "au", czyli auto. Codziennie rano, kiedy się budzimy, pytam Go, gdzie jest Tata, a Szymek odpowiada "tata... nieee... au!", co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że Taty nie ma, pojechał do pracy, oczywiście autem, i wróci na obiadek :)
W końcu nadszedł też ten moment, że nasz Synek reaguje słowem, kiedy zauważa któreś z nas na horyzoncie. Wcześniej trzeba było nakłaniać Go do tego, aby powiedział "mama" czy "tata" - teraz sam woła :)

16. tydzień i 4. dzień

Tyle za nami - według usg. W badaniu ginekologicznym wychodzi, że to już 19. tydzień, ale tak to już jest, że w ciąży bliźniaczej budowa anatomiczna kobiety nie idzie w parze z budową dzieciaczków.

Co z maluszkami?

Serduszka dzieciątek biją odważnie i miarowo - 153 i 152.
Leżą sobie w pozycji 6/9 :) i trącają się nóżkami po głowach. Na szczęście większej krzywdy sobie nie zrobią - każde z nich pływa bowiem w osobnym worku owodniowym, a to oznacza, że na bank nie będą jednojajowe.
Dopiero niedawno dowiedziałam się, że istnieją jakiekolwiek statystyki dotyczące tego, w jaki sposób układają się bliźnięta w brzuchu mamy. Z poniższego rysunku wynika, że u nas jak na razie króluje druga co do częstotliwości występowania pozycja :) Wszystko może jednak jeszcze ulec zmianie, więc póki co się nie nastawiam, że tak już zostanie.
 

Płeć nieznana.
 

Jak to będzie?


Nie ma ostatnio innego pytania, które zajmowałoby tyle miejsca w mojej głowie i które zadawałabym sobie z taką częstotliwością:
Jak będzie?

Jak to będzie, kiedy nasza rodzinka się powiększy?
Jak sobie poradzimy? 
Jak ogarniemy jednego prawie dwulatka i dwójkę noworodków?
Jak to przeżyjemy?
Jak wtedy żyć, żeby nie zwariować?
...


Post Scriptum do przeprowadzki


Nie minęły jeszcze trzy pełne doby, odkąd Szymek wyprowadził się do własnego pokoju, a już możemy odnotować sukces. Co prawda cały czas wydaje Mu się, że łóżeczko stoi w naszej sypialni, bo za każdym razem to właśnie tam najpierw kieruje swoje kroki, ale kiedy zauważa puste miejsce, przypomina Mu się, co się stało i robi w tył zwrot, do swojego pokoiku :)



Przeprowadzka


Kiedy jest idealny moment na to, aby dziecko zamieszkało w swoim pokoju?
Każdy rodzic powie inaczej. Dla jednych bowiem liczy się to, aby być jak najbliżej swojego dziecka przez kilka lat, inni dążą do szybkiego odseparowania... Pół roku, rok, trzy lata?


Światełko w tunelu


Oj, długi i ciemny ten tunel ostatnio...

Raz że samopoczucie kiepskie. W sobotę i poniedziałek męczyły mnie tak potworne mdłości, że myślałam, że zejdę z tego świata. Do tego niesłychany migrenowy ból głowy. Z każdym ruchem głowy, nawet tym najspokojniejszym, nasilał się. Czułam się, jakby w mojej głowie tykała jakaś bomba zegarowa. Jeszcze kołatanie serca i mroczki przed oczami. Potworność!

Dwa -  Szymon. Od dwóch dni też jakiś inny. Wciąż marudzi i nastawiony jest na "DAJ!" (dodam, że bardzo donośne i nieznoszące sprzeciwu). Ciągle by coś jadł albo wychodził na dwór. W kółko tylko stoi pod szafkami kuchennymi i daje mi znak, że mam z nich wyciągnąć jedzenie albo przynosi mi swoje buty i kurtkę, machając jednocześnie ręką i mówiąc "da da". Na nasze "nie" obraża się, zaczyna krzyczeć i wyciska krokodyle łzy. Kiedy tłumaczenie nic nie daje, ignorujemy to Jego trudne zachowanie. Najczęściej po chwili mijają Mu złości i zajmuje się czymś innym. Długo jednak to nie trwa...

Człowieczek-guma, czyli po wizycie u ortopedy

Niestety wizyta u ortopedy nas nie ominęła. Szymek nadal stawia jedną stópkę do środka. Od ostatniej wizyty u pani fizjoterapeutki nic się nie zmieniło, więc trzeba było odwiedzić innego specjalistę - ortopedę dziecięcego.

Poszliśmy we trójkę (a w zasadzie w piątkę), ale ja - z racji potwornego samopoczucia - zostałam w poczekalni, wcześniej sprawdziwszy pamięć Męża na temat tego, kiedy nasz Syn zaczął raczkować, chodzić itd. :) 
Szymek dziarsko wszedł do gabinetu i przez całą wizytę podobno nie spuścił lekarza z oka, uważnie mu się przypatrując :) Pan doktor, nazywając Go "małym przyjacielem", powyginał Jego ręce, nogi, obejrzał chód i stwierdził, że nie mamy powodu do niepokoju. Owszem, Szymek stawia stopę do środka, ale nie jest to efekt jakiejś wady. Okazało się bowiem, że nasz chłopczyk ma bardzo elastyczne stawy. Potrafi np. bez kłopotu dotknąć kciukiem przedramienia i nie powoduje to u Niego żadnego bólu. Po prostu człowiek-guma. Jak nic powinniśmy Go wysłać do szkoły cyrkowej ;)


Okazało się też, że ta wiotkość stawów była też przyczyną tego, że Szymek zaczął tak późno raczkować (11miesięcy) i chodzić (14 miesięcy).
Natomiast bezpośrednią przyczyną stawiania prawej stopy do środka jest skręcanie całej nogi do środka ze względu na elastyczny staw biodrowy. Podobno wiele dzieci tak ma. W niemal 100% zjawisko elastycznych stawów samo zanika w ciągu roku, półtora. Właśnie dlatego tyle mamy odczekać do kolejnej - kontrolnej - wizyty. I niepotrzebne są żadne wkładki korygujące ani obuwie ortopedyczne. Ufff!
Poza tym ortopeda pochwalił nas za to, że puszczaliśmy Szymka w samych skarpetkach. Był bardzo zadowolony ze skórzanych butków - powiedział, że to najlepsze papcie z możliwych. 
Kolejny raz utwierdziliśmy się w przekonaniu, że postępowaliśmy słusznie i zrobiliśmy wszystko tak, jak trzeba. A że stópka skręca do środka? - no cóż, żadna w tym nasza wina, po prostu taki urok Szymka. Obserwować i tak będziemy, wiadomo!  

Wiosenny spacer zimą


Matka poczuła się (o dziwo!) nieco lepiej (mam nadzieję, że nie zapeszę), więc wyszła z Synem na spacer. Tylko wokół domu, ale zawsze. Pogoda piękna - słonko, bezwietrznie, kilka stopni na plusie. Cudnie.
Oczywiście nasz Zoś-samoś chciał wędrować wszędzie sam, więc spacerowy bilans to: 2 zdarte i zabłocone buty, para brudnych spodni i rąk, 1 szczęśliwy pies oraz 1 baaardzo zadowolony chłopczyk :)