Zachód słońca w Trzęsaczu

Dopiero co pisałam o tym (TUTAJ), że ze względu na to, że jest z nami Szymek, musiałam samotnie pospacerować wieczorem na plaży, aby obejrzeć zachód słońca, a tu już zmiana!
Synek musiał odczytać moje myśli, bo we wtorek wieczorem za nic nie chciał pójść spać. Przez godzinę próbowaliśmy Go uśpić, a On nic. Płakał, rzucał się w łóżeczku. Noszony też nie chciał być. Dopiero kiedy wyjęliśmy Go z łóżka i położyliśmy na podłodze, przy zabawkach, wróciło nasze pogodne Dziecko.
Dlatego - nie zastanawiając cię długo, ubraliśmy się szybko (ciuch wyjściowy na pidżamy :)) i popędziliśmy na klif, aby zobaczyć ostatnie promyki słońca.
Szymkowi bardzo się podobało, a my mieliśmy okazję przeżyć wspólny zachód słońca nad morzem.
Było pięknie. Zresztą zobaczcie sami...







































Niestety - to co dobre, szybko się kończy. Dzisiaj dzień wyjazdu. Pozostają wspomnienia. Dużo wspomnień!
Oby podróż minęła szybko i bezpiecznie!

9 komentarzy:

  1. Piękne te zachody słońca nad morzem i Wasze zdjęcia też:))Bezpiecznego powrotu.(ciocia nr2:))

    OdpowiedzUsuń
  2. ach, ach, ach:) Pięknie:)))))))Uwielbiam zachody słońca:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia, na pewno było cudownie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wakacje zawsze za szybko się kończą. W ogóle gdy jest fajnie i miło to czas leci podwójnie szybko :(
    Zachód słońca piękny :)

    Szerokiej i bezpiecznej drogi dla Was kochani!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia jak zwykle śliczne! Szymek nie wygląda na zbyt śpiącego :)

    Mam nadzieję, że dojechaliście już do domu :)

    OdpowiedzUsuń