DotLife w praktyce


Obiecałam napisać, jak sprawują się u nas produkty od dziewczyn z DotLife, więc to czynię :) 
Jeśli pamiętacie TEN WPIS, wiecie, że w naszym domu znalazły się: poduszka do karmienia bliźniąt, kocyki oraz termoforki. Z czasem dotarły również puzzle dla Szymka.

Zacznę od końca.

Puzzle są... fajowe! Świetna kolorystyka, staranne odszycie i funkcjonalność. Szymek bardzo często sam składa sobie siedzisko z 4 elementów i leżąc na macie, bawi się wyśmienicie. Puzzle świetnie sprawdzają się również w sytuacji, kiedy do Szymka przychodzą mali goście. Wtedy każde dziecko bierze sobie jedną pufę i wygodnie siada na podłodze. 


Z powodzeniem można zabrać też puzzle na dwór, kiedy zamierzacie pobawić się na trawie. Pupy nie zmarzną ;) Myślę, że niebawem dokupię do naszego niebiesko-zielonego zestawu dwa różowe elementy, żeby Jagoda - jak na małą księżniczkę przystało ;) - miała coś w dziewczęcych kolorach, np. te z wąsami i kropami :)




Kocyki...
Sprawdzają się u nas od pierwszych dni życia bliźniaków. Jeszcze kiedy byliśmy w szpitalu, dostałam od pielęgniarek taki mięciutki zielony kocyk, żeby ogrzewał Franka (a później Jagodę). 



Wykonany był w całości z minky-shaggy, który jest wyjątkowo miękki i leciutki. Rzeczywiście grzeje - wystarczy dotknąć i ma się wrażenie, że kocyk sam wydziela ciepło. Kocyk z firmy DotLife wygląda nieco inaczej. Z jednej strony jest mięciutki i puszysty, z drugiej gładki, we wzory. 



Grzeje równie mocno. Nasze maluszki początkowo bardzo szybko traciły ciepło. Wystarczyło je odkryć i momentalnie siniały i dostawały czkawkę. Otulaliśmy je w kocyki i dodatkowo zapinaliśmy w rożki. Było im wtedy optymalnie. Obecnie nie potrzebują już takiego opatulania, ale kocyki sprawdzają się nadal. Zabieramy je ze sobą na spacery, przykrywamy dzieciaki w chłodniejsze dni i noce. Biorąc pod uwagę to, że są leciutkie i zajmują naprawdę niewiele miejsca po zwinięciu, a po praniu wystarczy je przeprasować i wyglądają jak nowe, inwestycja w nie z pewnością jest strzałem w dziesiątkę!

Królikiem doświadczalnym w kwestii termoforków była Jagoda :) Szczerze - nie wierzyliśmy w ich skuteczność. Do pierwszego razu, kiedy wrzaski naszej córki doprowadzały nas już niemal do obłędu. Wyczerpaliśmy wszystkie opcje uspokajania i wtedy przypomnieliśmy sobie o pestkach. Szybciutko podgrzaliśmy je w mikrofali i przyłożyliśmy do brzuszka Jagody. Po kilku minutach spała! Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, więc z całą odpowiedzialnością - skuteczność termoforka potwierdzamy. Na pewno jeszcze niejeden raz będzie nam pomocny.


Na koniec najważniejsze - poduszka do karmienia bliźniąt. Długo trwało, aż zabrałam się do jej testowania. Najpierw długi pobyt w szpitalu, później wiele dni karmienia tylko butelką. Dopiero kiedy Franek przekroczył 3,5kg zaczęłam przystawiać go do piersi na tyle często, aby móc zacząć korzystać z poduszki. Jaka jest? Bardzo wygodna! Ma słuszną wagę i spore rozmiary, to fakt, ale jeśli ktoś mieszka w miejscu, które nie jest kawalerką - nie będzie mu przeszkadzać. Powierzchnia poduszki jest tak duża, że z łatwością można położyć na niej dwójkę dzieciaczków i nie trzeba się martwić, że któreś się zsunie. Zresztą widać to na załączonych obrazkach :)






Niestety, nadal nie radzę sobie z układaniem na poduszce dwójki dzieci jednocześnie. Pomaga mi w tym mąż. Podobno to kwestia czasu, z upływem którego nabiera się doświadczenia :) Na to liczę!
Żeby nie było tak, że tylko chwalę i nie dostrzegam żadnych, ale to żadnych minusów, napiszę, że jak dla mnie poduszka ma jedną wadę. Kiedy karmię, dzieciaki wiercą się, a ja często muszę poprawiać ich pozycje. Wówczas zdarza się, że poduszka przesuwa się i powstaje luka pomiędzy moim brzuchem a jej wewnętrznym łukiem. Kłopotliwe bywa takie poprawianie poduszki, kiedy w rękach trzyma się dwójkę głodnych maluchów. Może to kwestia tego, że poduszka jest po prostu dla mnie za duża - dostałam taką w rozmiarze L. Wiem, że można zamówić mniejszą. A może dobrym rozwiązaniem byłoby doszycie jakiegoś rzepu lub wstążek, które zawiązywałoby się na plecach. Wówczas nic by się nie przesuwało. Na pewno można ten defekt zniwelować.


Podsumowując, z czystym sumieniem mogę polecić markę DotLife każdemu. Wspieram dziewczyny całym sercem - nie tylko dlatego, że to polskie wyroby cudnej jakości, piękne i funkcjonalne zarazem, ale też dlatego, że to lokalny (bardzo dobrze zapowiadający się) biznes. Koniecznie zajrzyjcie TUTAJ - zajdziecie tam nie tylko wyprawkę do pokoju niemowlaka, ale i oryginalne ciuszki!
Śledźcie tę stronę na bieżąco, bo co rusz pojawiają się tam zapierające dech w piersi nowości. Aż strach pomyśleć, jakie jeszcze niezrealizowane pomysły siedzą w głowach właścicielek ;)

13 komentarzy:

  1. śliczne te akcesoria :) aż się pofatyguję na Ich stronkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. HA! A co do kocyków w szpitalu to tez nasz wyrób!!!!
    Tylko bez bawełny, szyty specjalnie na zamówienie oddziału neonatologicznego. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, domyślałam się! Zmyliło mnie jednak to, że nie było przy nich Waszych metek :) Cudnie że wcześniaczki mogą korzystać z Waszych kocyków już na oddziale, bo naprawdę im służą.

      Usuń
  3. Niesamowity widok kiedy karmisz bliźniaki :). dobrana z Was trójka :). Puzzle strasznie mi się spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestes niesamowita! ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe produkty! Te termoforki to musi być genialna rzecz! A widok Twoich maluchów jedzących z cyca rozbraja moje serce <3 cudne są :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że na zdjęciach nie widać, jak bardzo upocona jestem ;)

      Usuń
  6. Świetne te akcesoria.... Ciekawe czy mi się jeszcze kiedyś przydadzą tego typu sprzęty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A próbowaliście dać Jagodce sab simplex? U nas dopiero i tylko to pomogło.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podajemy Lefax, a to w zasadzie prawie to samo. Szczerze - nie zauważyłam spektakularnych efektów, ale może bez niego byłoby gorzej...

      Usuń