Chrzciny



Jagoda Anna i Franciszek są już dziećmi Bożymi. Jak na słodkie aniołki przystało - przespały całą uroczystość. Nawet nie spostrzegli, że wydarzyło się w ich życiu coś ważnego.

Wszystko wyszło tak, jak miało. Zdołaliśmy posprzątać dom, upiec ciasta, przyszykować ciepły poczęstunek dla gości i wystroić się na tę okazję. I gdyby tylko pogoda była dla nas tego dnia łaskawsza (żar lał się z nieba!), byłoby idealnie.

Niestety, w nocy cała trójka odreagowała emocje tego intensywnego dnia. Bliźniaki płakały niemal non stop - jedno głośniej od drugiego, a Szymek kilka razy wołał nas do siebie.












Wybierając chrzestnych dla naszych szkrabów, postąpiliśmy dość niestandardowo. Wybraliśmy tylko jedną mamę i jednego tatę dla obu naszych dzieciątek. Zrobiliśmy tak bardzo świadomie. Nie mamy więcej rodzeństwa, a szukać kogoś na siłę nie ma dla nas sensu. Przynajmniej będzie sprawiedliwie - chrzestni zawsze będą pamiętać o dwójce :)


Jagoda, wyjątkowo, otrzymała drugie imię - Anna, po mamie :) - ze względu na to, że to pierwsze nie jest święte. 





















Szymek był przeszczęśliwy. Lubi, kiedy w domu jest pełno i gwarno, a jeśli pojawia się jeszcze ktoś, kto się z nim pobawi, jest zachwycony.








Pierwsza ważna uroczystość bliźniaków za nami. Czas szykować się na kolejne wydarzenie - dwa latka Szymka :)

30 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia - piękna pamiątka. Dzieciaczki wyglądały przepięknie!!:) Masz już w domu aniołki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie! Piękne elementy drewniane w kościele... Mąż z klasą, kompletny garnitur w taką pogodę :-) Wszyscy pięknie się prezentowaliście. A propos, ciekawa byłam od początku genezy imienia Jagoda. Myślałam, że to może zdrobnienie od Jadwigi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobne imię, zresztą piękne jest :)

      Śliczne dzieciaczki, gratuluję i zazdroszczę takiej rodziny, sama chciałabym mieć więcej dzieci, na razie mam jedno :) Na marginesie nasz synek ma na drugie Franciszek ;) chociaż mógł mieć na pierwsze, do końca nie mogliśmy się zdecydować, która wersja zostanie :)

      Dobrze wymyśliliście z tymi chrzestnymi, u nas też jest rodzeństwo, choć my akurat wyboru na chrzestnego brata męża żałujemy, bardziej interesują się naszym synem znajomi niż w tym wypadku najbliższa rodzina, ale ten typ tak ma, odezwą się jak będą czegoś potrzebować.

      Pozdrawiam, piękna uroczystość i Wy tacy eleganccy, dzieci przeurocze :)

      Usuń
    2. A i syn w podobnym wieku do Waszego starszaka, właśnie skończył 2 lata :)

      Usuń
    3. Marto, Nasza Jagódka to po prostu Jagódka :) Nie chcieliśmy, żeby wołali na nią Jadzia :p
      Co do stroju męża - nie mogło być inaczej. Taką ma zasadę - są okoliczności, kiedy garnitur MUSI być i już. Choćby płynął z gorąca :)

      Anonimie :)
      Też mi się wydaje, że zrobiliśmy najlepiej, jak mogliśmy. Zależy nam na dobrym kontakcie pomiędzy naszymi dziećmi a ich wujostwem.

      Usuń
  3. Wszyscy cudowni! Ale szymka koszula i te szelki mnie zauroczyly ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mały chłopiec w spodniach na szelkach... Jak z piosenki: "Kiedyś tam będziesz spodnie miał na szelkach, ale dziś jesteś mały jak muszelka...", którą mąż śpiewał mu, kiedy był jeszcze w brzuchu :)

      Usuń
  4. Dobrze, że w kościele były spokojne dzieciaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale pięknie wyglądaliście - WSZYSCY!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna pamiątka w postaci fotografii. Jej Jagódka taka malutka na rękach u swojego taty... Bliźniaki prezentowały się uroczo, zresztą ich brat też- toż to już duży chłop!:D Tak nawiasem mówiąc tylko jeden dzień młodszy od mojej Córki:D

    Zdrówka:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży, choć taki mały :)
      Jeden dzień! Co za zbieg okoliczności! :)

      Usuń
  7. Cudne zdjęcia. Jagoda ma uroczą sukienkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia, wszystkie pociechy wyglądają cudownie. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale cudne kruszynki:)) Szymek prezentował się jak mały gentelmen:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam kochana. Dawno mnie tu u was nie bylo :-/ a wszystko przez nasza przeprowadzke do De i slaby internet.
    Ale juz mam lepszy wiec co sie uda to nadrobie a juz na pewno bede na czasie :-D

    Dzieciaczki pieknie sie rozwijaja a ty jestes mama na medal!!!

    Uroczo wygladaliscie :D Nasza Milenka tez szybko zostala ochrzczona ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj z powrotem!
      Mam nadzieję, że dobrze się macie?

      Usuń
  11. Przepiękne chrzciny w pięknym drewnianym kościółku.Dzieciaczki i Rodzice bardzo elegancko wyglądaliście nauroczystości wypędzenia diabełka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widać, że wszystko się udało :)
    Maluchy są przecudne :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteście piękni!

    Z chrzestnymi rzeczywiście nietypowo ale zgadzam się ze jak brac kogoś na siłę to lepiej podwójnie.
    Mój M jest jedynakiem dlatego Małego chrzestnymi zostali moja siostra i mój brat. Nie szukaliśmy wśród rodziny M kuzynowstwa z którym widuje sie raz do roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie takiej sytuacji chcieliśmy uniknąć i sprytnie nam się udało :)

      Usuń
  14. Piekniejszych zdjeć nie widziałam:-))(

    OdpowiedzUsuń
  15. dzień dobry, przeczytałam Pani blog z zapartym tchem:-) moja rodzina to my dwoje i troje bąbli: 3,5-letni synek i 1,5-roczne bliznieta. Czytam Pani historię że wzruszeniem... i (przepraszam) współczuciem dla zmęczenia Państwa. Troje takich maluchów to zadanie, z którego nikt z zewnątrz nie jest w stanie zdać sobie sprawy. Moje maluchy choć urodzone o czasie i sn to były ostro rehabilitowane co logistyczne mocno nam komplikowalo życie domowe. Ale daliśmy radę więc wiem, że Pani też da. Choć duza cena to ja już zaczynam 'spijac smietanke'- całą trójka umie się razem bawić, co mi daje chwilę dla siebie. i od starszego nigdy nie słyszę NUDZI MI SIĘ... Zawsze ma jakiś pomysł na gromadne wyglupy. takiej chwili życzę i Pani :-) Ola- mama Igora, Olgi i Wiktora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Olu,
      nawet nie masz pojęcia, jaką radość sprawiłaś mi swoim komentarzem! Brakuje mi osób, które wiedzą, co właśnie przeżywamy.
      Wiem, że damy radę, że kolki, płacze, marudzenie kiedyś miną (i że jeszcze będzie mi ich brakowało), ale w obecnej chwili marzę tylko o jednym - chociaż 4,5h przespanych ciągiem :p
      Z niecierpliwością czekam na tę "śmietankę" :)))
      Odzywaj się częściej!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. cudoownie :) a tak z ciekawości spytam chrzestnych maluchy mają tych samych ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam w poście! :) Tak, mają jedną "mamę" i jednego "tatę".

      Usuń
  17. :-) cieszę się, że moje słowa trochę poprawiły nastrój. Nasz początek był też trudny, życie "uratowała" nam niania, która mnie wspierała od pierwszych tyg życia maluchów. Wiedziałam, że na codzień będę sama więc jeszcze w ciąży rozgladalam się za kimś do pomocy. Trafiłam na studentkę położnictwa. Była świetnym wsparciem. drugim naszym 'wybawicielem' była SUSZARKA. Tak, tak, przy jej dźwiękach dzieci zasypialy na komendę. mieliśmy ten szum nagrany na tel i gdy przychodziła pora snu to zasypianie nie trwało dłużej niż kilka minut. Ten pomysł pozwolił nam na ustawienie dzieci w rytmie dnia. i do dziś przestrzegam pór spania i jedzenia. No i najbardziej kontrowersyjne. Wiem, że zaraz ktoś napisze że jestem bezduszność itp. Ale po dwóch tyg zarywania KAŻDEJ nocy byłam gotowa na wszystko, żeby tylko trochę odpocząć. Polozna mi pokazała jak dzieci mogą w nocy nakarmić się same. mieli wtedy dwa tyg. gdy budzili się w nocy miałam ich kłaść na dużej poduszce z glowkami zdecydowanie wyżej. butelka do buzi a pod butelką kocyk. W tym czasie na zmianę z mężem staliśmy z maluchami w pokoju. Dzieci spokojnie piły mleko ( my w latargu słuchając czy któreś nie krztusi się), po posiłku śpiącego malucha braliśmy do odbicia i dobranoc. Po kilku nocach byliśmy dużo mniej zmęczeni niż wcześniej. I mieliśmy dużo więcej sił i ochoty na tulenie maluchów w czasie dziennego karmienia. Na początku łzy mi kapaly, że nie daję moim dzieciom tej bliskości w czasie karmienia ale wkrótce doszlam do wniosku, że dzięki temu w dzień dzieci mają mniej bardziej dla siebie bo przestalam szukać wolnej chwili i kąta do sklejenia oka. Początki nie są łatwe ale jak machina zacznie sprawnie działać to będzie dużo lżej. Pozdrawiam gorąco, Ola ( od Igora, Olgi i Wiktora)

    OdpowiedzUsuń