Idealna matka?


Kilka dni temu znajoma sprawiła mi radość nie do opisania. Powiedziała, że moje macierzyństwo jest dla niej macierzyństwem wzorowym, takim, z którego można brać przykład.
Zawstydziłam się, ale nie powiem - komplement bardzo miły. Zapytałam znajomą, dlaczego tak sądzi, a ona wyjaśniła, że widzi mnie jako mamę świadomą swojego macierzyństwa; że dziecko jest dla mnie najważniejsze; że nie wróciłam do pracy, kiedy tylko skończył mi się macierzyński; że nawet na twarzy widać radość, jaką czerpię z możliwości bycia z Synkiem...
Jestem jej ogromnie wdzięczna za te słowa, bo sprawiły, że poczułam się dowartościowana. Ucieszyłam się, że ktoś widzi to, jakie ważne jest dla mnie macierzyństwo, że się w nim spełniam i to w 100%. I dziękuję jej też za to, że jej pierwsze pytanie, kiedy mnie zobaczyła, nie brzmiało: "To kiedy wracasz do pracy???". 


Po powrocie do domu zaczęłam się zastanawiać, jaka właściwie ze mnie matka? Czy rzeczywiście taka idealna???
Absolutnie nie! Z tym nie zgodzę się nigdy. Mam świadomość swoich wad i niedociągnięć. Bywam zmęczona, rozdrażniona, bezsilna. Cały czas się uczę - i siebie, i Szymka. Macierzyństwa i swojego nowego kobiecego wydania. Sądzę, że tak jak nie ma ludzi idealnych, tak też nie istnieją perfekcyjne matki. 
Jednak staram się być mamą świadomą. Dużo czytam i radzę się innych. Jestem czujna. Kocham swoje Dziecko z całego serca. Kochałam Je już w momencie, kiedy było maleńką fasolką, ba! - kochałam Je nawet wtedy, kiedy jeszcze Go nie było! Staram się dawać Mu całą siebie. Nie wyobrażam sobie, że teraz, kiedy Szymek zaczyna być dzieckiem świadomym i komunikatywnym, kiedy już nie leży plackiem, a poznaje świat wszystkimi zmysłami, mogłabym Go zostawić i tym samym pozbawić się możliwości wędrowania przez te pierwsze ważne miesiące przy Jego boku. 


Jakiś czas temu usłyszałam też (od kogoś innego), że my teraz tacy szczęśliwi, że świata poza Dzieckiem nie widzimy, że u nas wszystko idealnie, wzorcowo, że nasze Dziecko po prostu perfekcyjne... Same ochy i achy. 
Tak też nie jest. Ani ja, ani moje Dziecko (Mąż też nie!) nie jesteśmy idealni. 
To nie jest tak, że każdy nasz dzień jest piękny. Piękne bywają tylko chwile, momenty. Nie mam "cudownego" Dziecka, które pozostawione wśród zabawek spędza tam kilka godzin, a ja w tym czasie leżę i pachnę. Nawet bym tak nie chciała. Jestem zmęczona, niewyspana, na głowie mam pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie... Normalna rzecz.
No właśnie - jesteśmy NORMALNI. Ani idealni, ani wzorcowi. Po prostu zwyczajni. Wyjątkowi - owszem - ale tylko dla siebie nawzajem, bo świata poza sobą nie widzimy, ale takich rodzin jak nasza wiele. 


Czy zasługuję na uznanie, bo zdecydowałam się na urlop wychowawczy?  
Nie. 
Wiem, że wiele mam po prostu nie ma innej możliwości i one MUSZĄ wrócić do pracy, jeśli chcą ją zachować. Pod tym względem jestem szczęściarą. 
Ale nie rozumiem, zwyczajnie w głowie mi się nie mieści, kiedy słyszę, że niektóre mamy - w szczególności te świeżo upieczone lub przyszłe, ze swoimi pociechami w brzuchach - zamierzają skrócić sobie dopiero co wprowadzony "cudem" przywilej bycia z dzieckiem przez rok w domu, bo praca (do której nie muszą wracać, bo ze spokojem poczeka), bo co powiedzą inni... 
Rany Julek!!! To po co były te dyskusje, te żale, apele, protesty? Tylko dlatego, że "mnie się należy"? 
Dla mnie to nie jest macierzyństwo świadome. Nawet nie wiem, czy to w ogóle jest macierzyństwo...
Bo czy chodzi o to, żeby tylko MIEĆ dziecko, czy żeby BYĆ dla dziecka?  Kiedy, jak nie w wieku 6, 10 czy 12 miesięcy, dziecko najbardziej potrzebuje bliskości z rodzicem? Czy praca, kariera, znajomi są naprawdę tak ważne? Ważniejsze od tego małego ludka, który jednym spojrzeniem, jednym uśmiechem daje nam znać, że nikogo bardziej na świecie nie kocha??? 
Nie sądzę! 
Ja mam tego świadomość. 
Ja wiem, że moje Dziecko mnie potrzebuje - tu i teraz.
Z pewnością Szymek nie ma mamy idealnej. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Ważne bowiem, że w ogóle ją ma - tylko dla siebie... 
 

20 komentarzy:

  1. Zgadzam sie z powyzszym tematem:) Nie ma ludzi idealnych, a tym samym matek...czerpiemy rozne wzorce od roznych ludzi, a wiec kazdy z nas jest inny:) dla swojego dziecka kazda z nas jest wyjatkowa Mama, najlepsza, najukochansza pod słoncem:)Moj synek ma 1,5 roku i rowniez jestem na wychowawczym do momentu, az pojdzie do przedszkola:) Jestem dumna, ze moge "rejestrowac" kazda nowa umiejetnosc mojego Synia jako pierwsza, a nie druga czy trzecia:)Kocham go najmocniej an świecie i to on jest naszym tzn. moim i mojego Męza Number ONE :)!!! Pozdrawiam cieplutko. Ps. Bardzo lubie czytac Twojego bloga, jest mi bardzo bliski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! :)
      Bardzo mi miło, że mam taką czytelniczkę :)
      PS. Skoro zaglądasz tu często - zapraszam do Candy!

      Usuń
  2. Och i ja się z tym w zupełności zgadzam. Dla każdego dziecka mama to najbardziej wyjątkowa osoba jaką znają, mają :)
    Mimo, że nie pracowałam przed urodzeniem Zuzi, tylko studiowałam, nie wyobrażam sobie, że miałabym już wrócić do pracy, jeśli bym ją miała. No fajnie można zostawić dziecko babci, ale wtedy nie widzi się tym najwspanialszych momentów jakie są pierwsze kroczki, pierwsze słowa, czy picie ze słomki. Cieszę się, że mam możliwość siedzenia z Zuzią i obserwowania tego jak wspaniale się rozwija mimo tego, że nie jest idealna!
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To świadczy tylko o tym, że jesteś człowiekiem, a nie cyborgiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze napisane, też tak uważam, macierzyństwo świadome i wiedza na temat swoich słabości i wad to jest to co najważniejsze, bycie bądź staranie się być perfekcyjnym na każdym kroku jest niemożliwe a nawet jeśli, to tylko można sobie wyobrazić jak bardzo jest to męczące! Poza tym zauważyłam, że normalność właśnie staje się obecnie wyjątkowa, coraz mniej jest ludzi normalnych, którzy nie grają i nic nie udają...Bądźcie sobą Kochani! To jest najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Mam wrażenie, że w obecnych czasach trudno być nawet normalnym...

      Usuń
  5. Ślicznie to napisałaś :)
    A Szymek cudny! Mamy taką samą bluzę jak na ostatnim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :*
      ...bo nasze chłopaki po to się urodziły, aby być cool :]

      Usuń
  6. Dopiero teraz, kiedy Zosia jest już większa, bardziej komunikatywna, odkrywam uroki macierzyństwa. Wcześniej było ciężko, nawet czasem bardzo. Długa, szara zima, siedzenie w czterech ścianach, do rodziny prawie 400km, mąż całe dnie w pracy. Dziecko płaczliwe, bo kolki, bo brzuszek, bo dobrze jeszcze się nie rozumiemy... Ale z półrocznym szkrabem to już zupełnie inna bajka! :)

    Dziecko dzieckiem, ale mama jest kobietą i do ludzi wyjść musi! ;) Niech sobie przypomni, że są inne tematy do rozmów niż tylko pieluszki, zupki, kupki etc. Nie od razu po macierzyńskim (nie jeszcze tym w wersji de luxe), ale według mnie do pracy wrócić należy. Wychodzę z założenia, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ja bardzo lubiłam swoją pracę i nie wyobrażam sobie, że mogłabym ją rzucić. Córeczkę kocham ponad wszystko, to jest niezaprzeczalne. Ale wiem, że dzieciaczki kiedyś dojrzeją, dorosną, a ja nie chciałabym mieć wtedy poczucia, że studiowałam, kształciłam się tylko po to by siedzieć w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjść musi - koniecznie. Zgadzam się z Tobą bez dwóch zdań - podobnie jak z tym, że szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko. Ale co jeżeli mama jest szczęśliwa wtedy, gdy może być z dzieckiem w domu???
      Wrócić do pracy kiedyś będzie trzeba, bo życie toczy się dalej i stać w miejscu nie można. Ale dopóki nie muszę - nie zamierzam :) Rola mamy przypada mi prawdopodobnie jedyny raz w życiu i zamierzam się nią napawać, ile się da!
      Uściski!

      Usuń
    2. Dlaczego jedyny? Przepraszam za tak osobiste pytanie, ale czytam Twoje posty, bo mam wrażenie, że nasze macierzyństwo jest podobne i nie wierzę, że tacy fajni rodzice jak Wy nie chcą więcej Szymków;) ? Dorota Ps. A tak apropo tematu to ja wróciłam do pracy, moja Mała ma 9 miesiecy i są tego plusy i minusy, ale pochwalam decyzję mam, które zostają na wychowawczym.

      Usuń
    3. Kochana, my marzymy o tym, aby mieć jeszcze kilku takich Szymków!!! Tylko niestety nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli. Na Synka czekaliśmy 5 długich lat i nie wiadomo, czy kiedykolwiek dostaniemy jeszcze jedną szansę zostać rodzicami...

      Usuń
    4. To już rozumiem....my czekaliśmy 13 miesiecy i wydawało się że to wieczność, u nas też nie wiadomo czy dostaniemy drugą szansę, ale cieszymy się, że raz się udało i możemy być rodzicami:) buziaki

      Usuń
  7. Zgadzam się, zgadzam z każdym słowem! A tak na marginesie, to uważam, że każda mama jest idealna...dla swojego dziecka. Oczywiście jeśli tylko chce, bo niestety trafiają się takie, które nie chcą :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładnie napisane. Wspaniale, że możesz być z synkiem w domu, nie ominie Cię ani chwila z jego rozwoju. A praca nie zając, nie ucieknie, a jak nie ta, to inna. Dziecko najważniejsze, a jak warunki finansowe pozwalają Wam na to, że jesteście w domku, to tym bardziej fajnie. pozdrawiam

    www.megi8.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Megi!
      Cieszę się, że tu zagościłaś - mam nadzieję, że na dłużej :)

      Usuń
  9. A ja lubię wychodzic i zostawiac dziecko np Mężowi. Gdy był daleko to mi tego strasznie brakowało. Tej możliwości pobycia niemamą. Chociaż parę godzin. Myślę, że to indywidualna decyzja i mówienie, że ktoś postępuje lepiej/gorzej do końca fair nie jest. Można byc naprawdę super mamą pomimo pracy i byc mamą nie mającą kontaktu z dzieckiem pomimo "siedzenia" w domu :)
    Nie tylko kwestia finansowa, ale też psychika mamy często potrzebuje pracy. Wyjścia do ludzi bez dziecka, rozwijania się w innym kierunku niż tylko domowy. Sprawa charakteru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że może być tak jak piszesz!
      Ja jednak nie wyobrażam sobie, żebym mogła teraz pracować. Pojmuję macierzyństwo nieco inaczej, być może dlatego, że czekaliśmy na Szymka bardzo długo. Nie kręcą mnie wyjścia, jestem typową domatorką.
      A potępiam tylko te kobiety, które zarzekają się, że dziecko jest tym, czego pragną w życiu najbardziej, że mogłyby poświęcić dla niego wszystko, a w praniu okazuje się zupełnie inaczej. Znam kilka takich przypadków, niestety...

      Usuń
  10. Pięknie napisane!
    Ja jestem matką I kwartału i jestem przeszczęśliwa, że będę mogła być z Piotrusiem jeszcze rok w domu, opisałam całą przykrą dla mnie historię ostatnio, jeśli masz ochotę zajrzyj. Jednak na wychowawczy nie mogłabym się zdecydować ze względów finansowych. I tak będzie ciężko jak dostanę 60 % pensji, ale chwil spędzonych z Piotrusiem nie da się kupić, ani przesunąć na później. Pewnie za rok i tak będzie musiał pójść do żłobka, zobaczymy, ale to już będzie inne dziecko. Nie mały gapciuś co ciągnie cycusia, tylko chłopiec który będzie bardziej zaradny. Jedynie ten fakt mnie pociesza. Czasami mam dosyć sprzątania, gotowania, prasowania i chodzenia całymi dniami w dresie, ale potem myślę jak długo na niego czekaliśmy i wszystkie złości przechodzą :)

    OdpowiedzUsuń