Chaos kontrolowany


Tak to właśnie wygląda.
Ostatnio nie ogarniam. Tzn. chyba ogarniam, bo jeszcze mogłoby być zdecydowanie gorzej, jednak mam dziwne wrażenie, że wszystko mi się jakoś rozłazi... Coraz mniej czasu dla siebie, dla domu. W zasadzie cały poświęcamy dzieciom. A im dalej w las, tym... więcej obowiązków. Coraz częściej w zlewie piętrzy się stos naczyń, coraz więcej rzeczy do prasowania... Cóż, taki lajf... Priorytety mam inne :)
Dzieciaki rosną. Nie da się ukryć. Mam wrażenie, że im są starsze, tym bardziej wymagające. Nie dlatego, że cokolwiek wymuszają, po prostu ich potrzeby zmieniają się, a moje siły coraz skromniejsze. Jadę na rezerwie...








Najstarszy to już chłopisko, które wie, czego chce i coraz klarowniej sygnalizuje swoje potrzeby (poza nocnikowymi, niestety). Rozgadało się dziecię na całego. Buduje coraz dłuższe wypowiedzi, codziennie pojawiają się nowe słowa. Ostatnio na topie jest: "noś, gęś, paćy". Dwa dni temu, kiedy nocą rozszalała się burza, dostał słowotoku: "Mamuś, źmi nie, boji, niuniu, papa, pani" (w tłumaczeniu - Mamuś, nie chcę, żeby grzmiało, boję się, niech burza idzie sobie papa, do pani"). Nadal mamy fazę "śam". Na szczęście (wieeelllkieee szczęście!) kontakty z młodszym rodzeństwem są cudowne. Zastanawiałam się, kiedy przyjdzie ten czas, że zabawią się razem, a to już! Dzieje się! Tu i teraz, na naszych oczach. Nasz mądry dwulatek zabawia młodsze towarzycho. Cmoka, żeby uspokoić, macha grzechotkami, czyta książki, podaje smoka, głaszcze po głowie... 






A jak maluchy? Oj, to zupełnie inna bajka. Są totalnie różni. Różne charaktery, różne upodobania...
Córa nadal opiszczona, ale są postępy. Kilka razy w ciągu dnia potrafi skupić uwagę na zabawce, podśmiechuje się i radośnie fika kończynami. Nastał cudowny czas maty! Oboje ją lubią, za co i ja jestem wdzięczna, bo dzięki temu zyskuję kilka wolnych minut na np. przygotowanie obiadu. Dobrze śpi. W ciągu dnia ma jedną drzemkę trzy-, czterogodzinną i kilka krótkich. W nocy natomiast śpi rewelacyjnie (odpukać!) - zasypia ok. 19.30-20.00, śpi do 3, 4, dostaje mleko i zasypia dalej. Budzi się ok. 8. 







Frań "rozgłużył się" - śpiewa i grucha tak pięknie, że buzia sama się uśmiecha. Sen ma zdecydowanie słabszy. Za dnia lubi spać często, ale krótko. W nocy początkowo dotrzymuje kroku siostrze i śpi 5-6h ciągiem, ale później zaczyna się stękolenie, piszczenie, wiszenie na cycusiu. Od około 5 rano już nie śpię. Biorę go do łóżka i tak trwamy sobie w półśnie do ok. 7.00-7.30. Wtedy Franek najczęściej odpływa, a ja łudzę się, że mam jeszcze chwilkę, chwilunię na sen. Guzik! Najczęściej właśnie wtedy słyszę cichutkie kroki Szymka, który wyczłapał się ze swojego łóżeczka i maszeruje do naszej sypialni, cichutko mówiąc "Mamuś...". No i koniec spania. Żeby nie obudził młodszego rodzeństwa, zabieram go do jego pokoju, przebieram i... razem zaczynamy kolejny dzień.






Matka trojga (ojciec też!) nie ma lekko :) 

19 komentarzy:

  1. Oni są do schrupania.
    Nie dziwie się, że jesteś zmęczona.
    Współczuję, ale jeszcze troszkę i może bedzie łatwiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej za kilka lat, bo kolejne miesiące raczej nie przyniosą dużych zmian ;)

      Usuń
  2. Jak tak patrzę na tą Waszą trójkę to trochę zazdroszczę:D Ale jak pomyślę o ilości Twoich obowiązków względem moich to naprawdę chylę czoła! Na razie jestem już tak zmęczona ciążą, że nie wiem jak ogarnę dwójkę po porodzie;) A jakoś mało prawdopodobne żebym dostała jakiegoś strzału energii po porodzie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejże, przez miesiąc hasamy jak sarenki dzięki hormonom. Potem jest coraz gorzej ;)

      Usuń
    2. No bo ile można jechać na rezerwie? Ktoś powie, że tak już będzie zawsze i lepiej się z tym oswoić... No tak, ale odpocząć też trzeba...

      Aniu - dasz radę! :) Wstąpi jeszcze w Ciebie duch działania! :)

      Usuń
  3. Podobnie u mnie - też ostatnio jestem w tyle z różnymi sprawami, ale to chyba warstwowe zmęczenie tak działa. ;)
    I wiesz, jak zwykle PODZIWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) My, matki musimy dawać radę. Bo jak nie my, to kto? :)

      Usuń
  4. niesamowicie wzruszające zdjęcia! :) dzieciaki są miód-malina :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia piękne! Ale na zdjęciach wszystko wygląda pięknie ale ogarnąć całe towarzystwo to ja dziękuję bardzo postoję. Chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, stęskniłam się za Wami:-) Miło widzieć Twoje dzieciaczki, rosną jak na drożdżach i robią ogromne postępy. Tak jak wspomniałam kiedyś w komentarzu, Jagódka przypomina Ciebie, Franio podobny do Szymka, a obaj do Taty. Jeszcze trochę i będą się wszyscy troje bawić:-), ani się obejrzysz. Brawo dla Szymka, że taki z Niego opiekuńczy brat.
    Podoba mi się tytuł posta. Można kontrolować chaos? Ano można, Ty to potrafisz, jak widać:-) Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Prasowanie i naczynia w zlewie mogą poczekać - nie zając, nie uciekną. A dzieci tak szybko rosną, że warto im poświęcać czas, który tak szybko ucieka. Kiedyś zatęsknisz za tym chaosem:-) Chociaż doskonale rozumiem, że brakuje Ci snu, czasem siły, czasu dla siebie, że masz huśtawki nastroju. Ciesz się jednak chwilą i rób to, co Ci daje największą radość i satysfakcję. To się liczy!
    Serdecznie pozdrawiam, I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło!
      Choć narzekam, że ciężko, to kocham ten mój chaos. Bo jest mój - jedyny i... wymarzony :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Podziwiam i tyle:) I pamiętam to moje "jadę na rezerwie", na oparach:) Wtedy wydawało mi się, że to się nigdy nie skończy! ale czas mija, dzieci rosną i przechodzą z jednego etapu w drugi, niekoniecznie łatwiejszy:) choć udaje się więcej spać::)
    Jagódka - od razu widać, że to dziewczynka, uśmiech piękny i zalotny! A chłopaki mają tak niesamowite minki - cała Trójka dokładnie do schrupania - jak napisała Zaneta B w pierwszym komentarzu:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, że i u Ciebie zmiennie... Cóż, bywa. Dobrze że złe chwile mijają, że przeplatają je te dobre, którymi można ładować wyczerpane baterie.
      Ściskam!

      Usuń
  8. Ja czasami o drugiej ciąży myślę. I na wspomnienie o chaosie mi się odechciewa na razie :)
    A Ty sobie świetnie radzisz. Trójka dzieciaków to dla mnie nie do ogarnięcia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sił, sił, dużo sił kochana życzę Ci... Może prędzej niż się spodziewasz prześpisz noc. Jagódka słodka dziewczynka, chyba najbardziej się zmieniła :-)

    OdpowiedzUsuń