A po nocy przychodzi dzień...


Na szczęście!
Od jakiegoś czasu NIENAWIDZĘ nocek. Przeżywam autentyczny stres już wtedy, gdy zbliża się wieczorowa pora. Rytuały związane z przygotowaniem do snu przebiegają spokojnie i bez zakłóceń, ale samo usypianie bywa nerwowe i przede wszystkim długie. Znowu trzeba siedzieć przy Szymku tak długo, aż zaśnie. Kiedy to się udaje, mamy 2,3h względnego spokoju. Potem zaczynają się pobudki. Początkowo są one krótkie i szybko można uspokoić naszego smyka, ale z czasem wołanie "tata! tata!" staje się dłuższe i głośniejsze. Zazwyczaj około 3 nad ranem Szymek wybudza się całkowicie. Krzyczy "niuniu nie!" i marudzi. Dzisiaj obudził się przed 4. Po kilku nieudanych próbach uspokojenia go, mąż przeniósł się do jego pokoju, ale nawet to nie pomogło. Mając dość krzyków, wzięłam Szymka do siebie, a mężowi kazałam położyć się w drugim pokoju. Biedak był wykończony. Jak się można domyślać, nasz syn wziął mnie za rękę ("mama jeń") i... zasnął. O 7.47 poczłapałam do toalety, a tam... mężuś! Okazało się, że zaspał. Po raz pierwszy w obecnej pracy! I to nie pół godzinki, ale prawie dwie!!! To tylko potwierdza fakt, że deficyt snu ma ogromny. A Szymon spał jak zabity prawie do 9! :/
Mam wrażenie, że ze snem Szymka jest coraz gorzej, że budzi się tak często, jak wtedy, gdy miał kilka miesięcy. Ten stan trwa już od kilku miesięcy i doprowadza nas momentami do szału. Moje życie nocne praktycznie nie istnieje. Kładę się około północy (wcześniej nie zasnę). Zasypiam na 2,3h. I to koniec. Potem wiercę się, przewracam. Potwornie bolą mnie plecy i nogi. Cała cierpnę. Do tego duszę się  potwornie. Dzieciaki w brzuchu upodobały sobie ostatnio północ na figle, skoki i tańce - i to oboje naraz, co wcześniej się nie zdarzało. Męczarnia. Pewnie po porodzie będzie jeszcze trudniej. Czytam historie rodziców bliźniąt i niemal wszyscy podkreślają, że o śnie można zapomnieć na 2,3 lata! Marzę jednak, żeby to się już skończyło, żeby coś się zmieniło. Niedługo kończymy 34. tydzień ciąży. Powtarzam sobie, że za miesiąc o tej porze NA PEWNO będziemy już w piątkę. Trochę to pomaga :)

Na szczęście kiedy zaczyna świtać, pojawia się nadzieja na nowy dzień, w ciągu którego jest dobrze. Zaraz po przebudzeniu Szymek jest pełny życia, chętny do zabawy, pogodny.

Dzień za dniem i jakoś to będzie...       

27 komentarzy:

  1. ojjj wspolczuje tych pobudek :(

    OdpowiedzUsuń
  2. pomyśl sobie jak już będzie przyjemnie wyspać się za te kilka lat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuje Wam, musicie być na prawdę wykończeni. Jeszcze tylko chwilka, oby było lepiej :). Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie inaczej, a czy lepiej? To się okaże :)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że to przejściowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam 8 miesieczna coreczke i zawsze w takiej sytuacji sobie mysle: a GDYBYM zostala zstara panna to co bym teraz robila? :) Pozdrawiam, Marzena

    OdpowiedzUsuń
  6. co do pobudek Szymka, to my jeszcze niedawno mieliśmy taką samą sytuację, że Ben budził się jak niemowlak kilka razy w nocy, aż w koncu zorientowałam się, że robi to mechanicznie z przyzwyczajenia, i postanowiłam, że jak się obudzi, to choćby nie wiem co, nie bierzemy go na ręce, tylko krótko przytulamy, całujemy i kładziemy spowrotem. Prze kilka nocy była walka i naprawdę długie usypianie, ale to pomogło! W końcu zorientował się, że ma spać i teraz nie mamy takich pobudek. Może warto spróbować? Życzę Wam dużo siły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! My w ogóle nie bierzemy go na ręce. Wystarczy, że wejdziemy do pokoju, powiemy "połóż się", a on to robi. "Przetrzymać" go też próbowaliśmy, ale z upływem każdej minuty było gorzej :( W naszym przypadku chodzi chyba o to, że Szymek ciągle chciałby być z nami. Kiedy leży ze mną, wszystko jest ok. Tylko co ja zrobię, jak cała trójka będzie chciała spać z nami? :/
      Ściskam!

      Usuń
  7. Aniu mogę Ci tylko tyle powiedziec, ze u nas było przez kilka dni identycznie po odstawieniu smoczka. W koncu uznalismy, ze ani dziecka ani siebie nie bedziemy meczy i powrocilismy do Monia. Ja wstaje wyspana do pracy i Maz tez nie mowiac o tym , ze Adas przesypia 12 godzin, a zaraz po zasnieciu wyjmujemy mu "monia" i spi do rana czasami zdarzy mu sie przebudzic w poszukiwaniu swojego przyjaciela trwa to doslownie 2 minuty:) Moze to jest przyczyna?? Ściskam i duzo sił zyczę :* Gabi T-W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabi, ale u nas pożegnanie ze smokiem nastąpiło już kilka miesięcy temu. Szymek nigdy o niego nie prosił, nie dopominał się. Myślisz, że po takim czasie może chodzić o niego? Ja już sama nie wiem...

      Usuń
  8. Nam bardzo pomogła książka "każde dziecko może nauczyć się spać". Synek sam zasypia i przesypia całą noc. Moja znajoma też korzystała z tej książki i teraz jest jej chodzącą reklamą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałam. Dzięki, na pewno poszukam!

      Usuń
    2. Aniu, jak chcesz pożyczę Ci tę książkę, choć nie sądzę, żeby coś pomogła, ale kto wie. W razie czego a adres na priv przez bloga albo fb :-) Przyszło mi do głowy, że może już jest za duży na dzienne drzemki? U nas od kilku tygodni Ania bryka cały dzień, zasypia szybko ok20 i śpi 12h. Ja myślę, że za dwa tygodnie będziecie w piątkę się tulić ;-)

      Usuń
    3. U Was się nie sprawdziła?

      Od wczoraj próbujemy unikać drzemek w ciągu dnia. Dzisiaj było trochę gorzej, bo pogoda sprawia, że i mi chce się spać, ale zajęliśmy Szymka rysowaniem i się udało. Zobaczymy czy przyniesie to taki skutek, na którym nam zależy.

      W piątkę w jednym łóżku? OMG! Jakoś tego nie widzę. Za wąskie wyrko mamy :/

      Usuń
    4. W sensie będą już po tej stronie brzuszka, a tulić się będziecie gdzie Wam wygodnie :-)
      Skorzystaliśmy z tej książki przy uczeniu Ani samodzielnego zasypiania bez piersi, acz nie do końca, bo nie zostawała sama w pokoju w systemie 3-5-7 minut. Dla zwolenników RB metody są pewnie zbyt "brutalne", bo po prostu polegają na wyuczeniu nowych nawyków, pozbawieniu pomocy w rodzaju noszenie, jedzenie itp.=dziecko protestuje. Dla zdesperowanych i zmęczonych rodziców - przydatne. Nie wiem natomiast, czy znajdziecie odpowiedź, co robić w sytuacji nocnych pobudek, nie mieliśmy takiej sytuacji, więc czytałam pod innym kątem.

      Usuń
  9. Ojej biedaki z Was. Niestety trzeba to przetrwać jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, kiedy moja mała siostrzenica nie chciała spać w nocy po narodzinach braciszka (a różnica między nimi była niewielka - półtora roku), to siostra wpadła na pomysł, żeby kłaść małą w namiociku:-) Taki półokrągły namiot plażowy, do ochrony przed promieniami słonecznymi. Rozkładała go obok łóżeczka, do którego mała nie chciała wchodzić:-) Kolorowa pościel w namiocie, przytulanki były czymś innym niż łóżeczko, spodobało się. Wcześniej wszyscy chodzili niewyspani, a potem jak ręką odjął, bo Oleńka uwielbiała namiot i tam zasypiała od razu, już nie było problemu! Niektórzy dziwili się, jak można kłaść dziecko w ten sposób na noc. No ale skoro nic nie pomagało, a rodzice ledwo na oczy patrzyli, padali na twarz ( szwagier też czasami zaspał do pracy), to nie interesowały ich głosy innych. Byli zadowoleni, ze mogą trochę pospać:-) Trwało to kilka tygodni. Może Szymkowi też by się spodobało, bo byłoby inaczej? Chociaż piszesz, że On chce być z Wami, nie u siebie, więc trudno powiedzieć, co by pomogło. Współczuję i rozumiem Twoje zmęczenie, stres, tym bardziej, że zbyt szybko nie nadrobisz zaległości w spaniu, no ale coś za coś, prawda? Przyjdzie czas, że wszystko "się wyprostuje". To są uroki "miecia dzieci", jak mówi mój sąsiad:-) A ważniejsze te dzieci mieć niż nie mieć, bo cóż piękniejszego? Nawet kiedy cała trójka będzie wchodzić na Ciebie, nie pozwoli Ci zmrużyć oka, mówiąc: "Mama jeń". I co wtedy zrobisz? Nic nie zrobisz:-))) Chyba że jakieś fajne fotki na pamiątkę, które na starość będą jak znalazł. Wtedy będziecie się z Mężem śmiali i wspominali z łezką o oku stare czasy:-)
    Pozdrawiam i już ściskam kciuki, żeby ta torba do szpitala wkrótce została wyjęta z szafy, I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł świetny, sama zaległabym w takim namiocie. Boję się tylko tego, że Szymek - zamiast zasypiać tam - urządzałby sobie nocne wędrówki do nas :) Na razie nie wyjęliśmy szczebelków w łóżeczku, więc nie ma tej możliwości.
      Nasz szkrab ostatnio wszystko musi robić z nami (a właściwie my z nim). Nie spuszcza z nas oka. Z jednej strony to miłe uczucie, ale takie "uwiązanie" bywa bardzo męczące.

      Uroki "miecia dzieci"... właśnie tak. Można próbować różnych rozwiązań, a i tak dzieciaki zrobią, jak chcą, dopną swego :) To jest dopiero lekcja życia!

      Resztką sił pozdrawiam serdecznie!

      A torba leży już na widoku :) Jestem zwarta i gotowa!

      Usuń
  11. jeju, jak ja Cię rozumiem. U nas też nocki byle jakie, dziś o tym pisałam nawet... zrobił mi pobudkę o 5 rano-już definitywnie, a na 8.00 zaczynam pracę. Masakra. I tak mniej wiecej co drugi dzień. Chciałabym mieć drugiego maluszka,ale obawiam się jak to połączyć- karmienie piersią, takie trudne czasem nocki, zmęczenie. Czasami padam z nóg. Wyobrażam sobie jak musi być Ci ciężko ztakim dużym brzuszkiem, że nie wysypiasz się, Twój mąż to skarb, że pomaga w nocy, wyręcza, że rozumie takie rzeczy. Mam nadzieję, że u naszych synków to przejściowe... teraz doceniam każdą chwilę kiedy mogę się położyć i odpocząć. Nie zamieniłabym tego za stan sprzed dziecka, jedynie na myśl o przespanych całych nockach łza się w oku kręci;) To były czasy! Czy wrócą? Wrócą! Cierpliwości i sił!!! .;)

    OdpowiedzUsuń
  12. mogę Cię pocieszyć, że za ok 12 lat Twój syn będzie kładł się później niż rodzice, a Ty będziesz mogła wtedy wyspać się do woli. Ja tak teraz mam i jest cudownie - póki co życzę Wam wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem o czym mówisz! takie "szarpane" noce mogą wykończyć człowieka! Resztkami cierpliwości powtarzam sobie: "to tylko dziecko, nie robi mi tego na złość." Trochę pomaga ;) Nasza dziewczynka skończyła 2 lata i dopiero zaczęła przesypiać całe noce (obym nie zapeszyła!). Na pocieszenie powiem Ci, że będziesz miała tyle zajęć przy 3 szkrabach, że ani się nie obejrzysz a tu 2 lata minom i witaj piękny długi śnie w nocy :D A poważnie, nie zamartwiaj się na zapas. Szymek zaraz znowu będzie przesypiał całe noce, a bliźnięta może będą łaskawe i nie dadzą Wam w kość! Myśl pozytywnie mimo wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to wiem, ze wszystkim się zgadzam. Gdybym tylko w chwili złości i potwornego zmęczenia umiała myśleć w ten sposób...
      Ja też mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej :) Zazdroszczę, że Wasza córcia przesypia już noce.

      Usuń
  14. Szymek wyczuwa, że dzień narodzin zbliża się i chyba tak reaguje, że chce mieć WAS jeszcze tylko dla siebie. Koleżanki córcia 19 msc już nie siusiała w pieluchy :) urodziła jej się siostrzyczka, na którą była pięknie przygotowana i co...znów siusia w pieluchy, bo zrobił się przez to szum wokół niej, na szczęście, coraz rzadziej i powoli sytuacja wraca do normy, ale dzieci wiedzą, że coś się zmienia, na korzyść- niekorzyść dla nich i tak teraz Szymuś reaguje, bo jest na tyle duży by przesypiać noce, Basia jest z 1.09. i śpi po 11-12h teraz akurat chce by wieczorem jej śpiewać, poczytać, wcześniej zasypiała po mleku, ale jak ten stan trwa dłużej niż 20 minut daję jej buziaka i wychodzę, jest chwilę płacz, ale wiem, że jej nic nie jest -mam podgląd i kamerę non stop :) to potrzeba bliskości, ale musi wiedzieć że o 20 małe dzieci śpią :) i ona zasypia po chwili marudzenia, także niestety cierpliwości, choć wiem, że to mega trudne szczególnie, jak będą kolejne małe dzieci i nie wiadomo, jak Szymek zareaguje na rodzeństwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być w tym sporo racji. Synek na pewno wyczuwa nadchodzące zmiany. Przechodzi też trudny okres - wymaga naszej bliskości i uwagi, a lada moment nie będziemy w stanie zapewnić mu tego w 100%. Nie ma co gdybać - trzeba poczekać na rozwój sytuacji i ułożyć sobie to życie na nowo.

      Usuń
  15. Jestem mamą bliźniąt i od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i chciałam Ci tylko napisać, że nie taki diabeł straszny jak Ci się wydaje, naprawdę :) Bliźnięta wychowuje się zupełnie inaczej niż pojedyncze dziecko, paradoksalnie w pewnym momencie zorientujesz się, że ułatwiasz sobie życie i nie robisz pewnych rzeczy, które robiłaś przy jedym dziecku - np. nie lulasz. Moja znajoma ostatnio mnie zapytała - ale jak to jest z zasypaianie, bo ona swoje 2-letnie dzieci lula! Ja nie lulam i nie robie wielu innych rzeczy, żeby ułatwić sobie życie. Uczę wspólnej zabawy, samodzielnego zdejmowania spodenek, np. przed przewijaniem, a mają 16 miesięcy. I z nocami też nie jest źle, więc nie prawda, że 2-3 lata będą wyrwane z życia! Bliźnięta są super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o czym piszesz. Sama mam braci bliźniaków, więc pamiętam, jak to jest. W sumie nie przeraża mnie tak bardzo opieka nad tą maleńką dwójką. Jestem raczej przerażona tym, jak pogodzę opiekę na bliźniakami z opieką nad dwulatkiem. Ich potrzeby będą zupełnie inne.

      Cieszę się, że tu zaglądasz - miło mi będzie, jeśli poratujesz mnie w kryzysowych sytuacjach radą.

      Usuń