Patenty na rozstępy

Rozstępy...
Zmora wielu kobiet - tych młodszych i starszych, w okresie pokwitania i przekwitania, mam - przyszłych, obecnych i tych niedoszłych też...
Bałam się ich jak ognia. W czasie ciąży robiłam wszystko, żeby ich uniknąć. Od drugiego trymestru codziennie smarowałam brzuch balsamem zapobiegającym pojawieniu się rozstępów, jednocześnie nawilżającym i odżywiającym moją skórę
Jaka byłam z siebie dumna, jaka wesoła, gdy na pytanie "A co z rozstępami? Masz?" mogłam odpowiedzieć znajomym "Nie, skąd! Ani jednego!".
I tak było przez osiem pięknych długich miesięcy ciąży...
W dziewiątym miesiącu mój brzuch zaczął pękać. Pojawiły się maleńkie kreseczki, które z dnia na dzień stawały się dłuższe i szersze. Z upływem każdej kolejnej doby brzuchol robił się coraz większy. Szymek rósł w zawrotnym tempie. Skóra tego nie wytrzymała. 
Zauważyłam pewien powtarzający się schemat. Rano, po całej nocy leżenia, rozstępy były mało widoczne, natomiast wraz z upływem dnia, kiedy brzuszek ciążył coraz bardziej, robiły się ciemniejsze, bardziej wyraźne. Waga mojego małego Smoka (ponad 4kg) robiła swoje.
Mąż pocieszał, że po porodzie rozstępy znikną, a ja i tak miałam żal - nie do siebie, bo w niczym nie zawiniłam, ale do natury, która tak długo pozwalała mi się łudzić, że się nie pojawią. Nadal wcierałam balsam i z niepokojem wypatrywałam nowych kresek...
W międzyczasie sprawdziłam, co może być przyczyną powstania tego paskudztwa. Wyczytałam, że wpływ mają: czynniki hormonalne, znaczny wzrost masy ciała w krótkim czasie, ciąża, czynniki genetyczne oraz zaburzenie funkcjonowania tkanki łącznej
W moim przypadku zadziałało chyba wszystko po trochu. Ciąża sama w sobie jest obciążeniem dla organizmu kobiety, w tym także dla jej skóry. Gospodarka hormonalna w tym czasie też często szaleje. Co do przyrostu wagi, to sama nie wiem - do dnia porodu przytyłam 15kg. Wydawało mi się, że to nie jest jakaś zatrważająca liczba. Jestem skłonna twierdzić, że zawiniła nie tyle moja waga, co waga (i rozmiary - 61cm!) Synka. Tyle ciała musiało się po prostu gdzieś zmieścić...
Jedno jest pewne - już nigdy nie uwierzę w to, że samo konsekwentne smarowanie brzucha balsamami, kremami, masłami czy olejkami jest w stanie uchronić przed pojawieniem się rozstępów. Jeśli ktoś ma predyspozycje do ich pojawienia się, to prędzej czy później będzie je miał!
   
Po porodzie nie miałam od razu głowy do moich rozstępów. Traktowałam je bardziej jako piękną pamiątkę cudu ciąży i narodzin niż szpecące moje ciało bruzdy. Ważniejsze były inne sprawy związane m.in. z moim zdrowiem. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się im bliżej przyglądać i zastanawiać, co tu też zrobić, żeby trochę z nimi powalczyć.
Wiedziałam już, że jeśli rozstępy się pojawiły, to można jedynie próbować zmniejszać ich widoczność. Całkowite usunięcie byłoby możliwe tylko drogą operacyjną, a taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę - i ze względów finansowych, i zdrowotnych. Aż taką desperatką nie jestem!
W lutym tego roku miałam okazję spotkać się z panią, która zawodowo zajmuje się kosmetyką. Obejrzała dokładnie moje rozstępy i stwierdziła, że to najlepszy czas, aby coś z nimi zrobić. Były jeszcze ciemne, czyli "świeże", a tylko na takie działają jakiekolwiek specyfiki. Jeśli rozstępy zbladłyby, byłby to znak, że przeobraziły się w blizny. Z nimi nie można już nic zdziałać.

Specjalistka poleciła mi dwa produkty:
  • żel kolagenowy - najlepiej z kolagenem rybim
  • maść cebulową - CONTRATUBEX (istnieje też odpowiednik polski - CEPAN, ale jej zapach podobno jest odrażający).
Cena pierwszego trochę mnie przeraziła - ok. 150zł za 50ml. Drugi produkt - dużo tańszy - ok. 40zł za 50g.  Według opinii internautów, oba są wydajne i skuteczne, ale w stosowaniu trzeba być konsekwentnym. Efekty widać bowiem dopiero po kilku miesiącach, a nawet latach.
Przyznam się szczerze - nie kupiłam jeszcze żadnego z nich. Głównie dlatego, że trafiłam na inny produkt. 
Ponad miesiąc temu znajoma poleciła mi Bio-Oil. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale postanowiłam zaryzykować.
Tydzień później kupiłam go (ok. 35zł za 60ml). 


Na opakowaniu przeczytałam:

Bio-Oil jest specjalistycznym produktem do pielęgnacji skóry. Przygotowany, aby pomóc poprawić wygląd blizn, rozstępów i nierównego kolorytu skóry. Jego unikalna receptura, która zawiera przełomowy składnik PurCellin Oil, jest wysoko efektywna w przypadku problemu ze skórą starzejącą się i odwodnioną.

W składzie znajdują się olejki z rumianku, lawendy, rozmarynu i nagietka. Producent zapewnia, że specyfik jest nietłusty i szybko się wchłania. 
Zaczęłam stosować dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Już po jednym dniu (brzmi jak tandetna reklama, ale to najszczersza prawda!) zauważyłam, że skóra jest inna - gładsza, milsza w dotyku, mniej sucha. Co prawda tłusty ślad pozostaje, ale tylko przez chwilę, więc olejek rzeczywiście szybko się wchłania.
Trudno mi mówić o jakichś spektakularnych efektach, bo (jak zastrzega sobie producent) trzeba na nie poczekać minimum 3 miesiące. Ja jednak już teraz (po miesiącu stosowania) wiem, że one są - minimalne, ale widoczne. Nawet mój mąż stwierdził, że rozstępy jakieś takie bledsze się zrobiły, a skóra taka miękka :)
Postanowiłam stosować Bio-Oil nadal. Jego cena jest do zaakceptowania, a sam produkt wydajny, więc nie mam poczucia wyrzuconych w błoto pieniędzy. Może w najbliższym czasie do kuracji antyrozstępowej włączę Contatubex. Taki atak ze zdwojoną siłą musi przynieść lepszy efekt...
Z tego, co wiem, olejek Bio-Oil można stosować na różnego rodzaju blizny - także te urazowe (moja znajoma smaruje swojej dwuletniej córce bliznę na czole) lub oparzeniowe. Dobrze zatem mieć w domu taki wszechstronny specyfik :) 

PS. To nie jest wpis sponsorowany! :) :) :)      

15 komentarzy:

  1. Od kilku dni zastanawiam się nad kupnem Bio-Oil, więc dziękuję bardzo za ten post! Co prawda mam tylko kilka małych rozstępów i nie są one mocno widoczne, ale troszeczkę mi przeszkadzają. Pojawiły mi się też dopiero w 38 tygodniu ciąży, mimo tego, że bardzo dbałam o to, aby ich nie było:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę oczekiwanych efektów :)

      Usuń
    2. A mi rozstępy pojawiły sie dopiero po porodzie :( do końca miałam nadzieje, ze nic nie będzie ale jednak sie pojawiły...

      Usuń
  2. Też bardzo bałam się rozstępów... Zwłaszcza, że moja mama miała po dwóch ciążach cały brzuch w tych mało estetycznych 'nitkach'. Sama zresztą w okresie dojrzewania dorobiłam się kilku rozstępów na biodrach i pupie. Uznałam więc, że mam skłonność do tego typu 'dolegliwości' i od momentu. gdy dowiedziałam się o ciąży, systematycznie smarowałam brzuch. Najpierw specjalnymi balsamami Palmers'a, później już zwykłą oliwką. W ostatnich tygodniach ciąży, kiedy już siedziałam w domu i miałam więcej czasu, wcierałam w moją 'piłeczkę' te smarowidła nawet 3 razy dziennie. ;)

    Na szczęście uchroniłam się od rozstępów, ale wiem - tak jak w Twoim przypadku - że nawet czasem systematyczność w kwestii balsamowania brzuszka nie pomaga...

    Życzę wytrwałości i efektów w walce z tą niechcianą pamiątką po ciąży!

    Ślemy całusy! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealnie się zgrałyśmy! Właśnie na dniach miałam wrzucić takiego posta u siebie. Identycznie było u mnie. U mnie pojawiły sie na dwa tygodnie przed porodem! No ale byłam świadoma,że mogą się pojawić, bo miałam rozstepy już wcześniej. Smarowalam, unikalam a i tak pojawiło się słoneczko dookoła pępka. Na poczatku smarowalam Contratubexem, potem Pharmacerisem na istniejace już rozstepy (bardzo wybiela moim zdaniem), a aktualnie od 5 dni smaruje BioOilem :) Jestem ciekawa rezultatu strasznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi :) Super! W takim razie testujemy razem!
      U mnie wysypało pod pępkiem...

      Usuń
  4. U mnie się udało i nie mam "pamiątki" po ciąży. Ale moja mama też nie ma więc tłumaczę sobie, że to genetycznie :)
    Jestem bardzo ciekawa Twoich rezultatów. Życzę wytrwałości i konsekwencji - ja zawsze miałam z tym problem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ja też nie jestem, ale bywam konsekwentna, więc może się uda...

      Usuń
  5. Moja mama Contratubex stosowała po operacji żylaków. Muszę ją podpytac jak efekty. Mi się rozstępy (2 małe na brzuchu i 3-4 na jednej piersi) pojawiły już po porodzie, jak skóra się zwężała. Smaruję kremem z Pat&Rub, ale poza faktem, że okrutnie śmierdzi to nie widzę poprawy. Muszę spróbować z tym bio oil- czytałam o nim kiedyś w gazecie, ale myślałam, że to taki chwyt reklamowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja też tak myślałam, ale coś musi w tym być, skoro widać efekty.
      PS. Ciekawe dlaczego większość maści na rozstępy tak okrutnie (co tu dużo mówić) śmierdzi...

      Usuń
  6. Polecam zakup bio oil w aptekach internetowych, ja dzisiaj zapłaciłam za niego 22zł, fakt, że przy większych zakupach i przesyłka wyszła za darmo, ale nawet z nią jest taniej - kupuję tutaj aptekagemini.pl i też nie jest to reklama. Olejek działa naprawdę, ewentualnie bardzo lubię oliwkę terapeutyczną palmersa, wygładza i rozjaśnia te istniejące, u mnie z okresu dojrzewania, na te ciążowe czekam, może się uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź - zarówno jeśli chodzi o możliwość zakupu tańszego olejku, jak i informację o oliwce!

      Usuń
  7. Bardzo przydatny wpis :)
    Miałam podobnie - przez 9 miesięcy cieszyłam się, że nie mam żadnych rozstępów.
    Pierwsze na brzuchu pojawiły się miesiąc po porodzie.
    Od tego czasu stosuję bio-oil czyli już prawie 3 m-ce.
    Mam wrażenie że rozstęp jest bledszy i bardziej płytki.
    Z pewnością będę go dalej stosować.

    OdpowiedzUsuń