Ach śpij, kochanie...



Trzy lata. Niemal tyle trwały nasze nocne zmagania z Szymkowymi krzykami, histeriami i płaczem.
W swoich obliczeniach pomijam pierwszy rok życia naszego bąka, bo wówczas pobudki wiązały się wyłącznie z głodem. Przez trzy ostatnie lata prawie każda nasza noc przebiegała według stałego schematu. Ok. 20.00 Szymek zasypiał i spał spokojnie przez ok. 3 godziny. O 23.00 budził się z krzykiem i płaczem. Był jak w transie. Nic do niego nie docierało, nie pomagało żadne tłumaczenie. Przestawał dopiero wtedy, kiedy nawiązało się z nim kontakt wzrokowy. Sam nie umiał wytłumaczyć, dlaczego płakał albo podawał absurdalne powody - najbardziej rozśmieszył nas kiedyś "bidon mnie boli". Przez kolejne 2-3 godziny budził się jeszcze kilka, czasami kilkanaście razy, tak samo krzycząc i płacząc. Później zasypiał do rana. 

Na palcach dwóch rąk mogłabym zliczyć noce, które przespał calutkie. Natomiast podczas choroby było trzy razy gorzej niż na co dzień. 

Zrozumie to tylko ten rodzic, który przeszedł przez to ze swoim dzieckiem.  

Do dziś nie wiemy, co było tego przyczyną. Na pewno Szym należy do dzieci wyjątkowo wrażliwych, emocjonalnych. Wszystko bardzo przeżywa i być może noce były dla niego sposobem na odreagowanie dnia. Pojawienie się rodzeństwa, przedszkole, nowe umiejętności, porażki - to wszystko musiało znaleźć gdzieś ujście. Nie miało znaczenia czy dzień był bardzo intensywny i obfity w doświadczenia, czy spokojny. Nie pomagało długie wyciszenie przed snem, czytanie książek, spokojna rozmowa. Radziliśmy sobie więc, jak umieliśmy. Postawiliśmy na cierpliwość i spokój, ale kiedy czasami po razy nasty zwlekało się swoje zmęczone ciało z łóżka, żeby pójść wybudzić go z amoku, przytulić i uspokoić, gniew sam narastał. Nieraz byliśmy wykończeni i źli. Nie mogliśmy pojąć, jak to jest, że Szymek tak daje nam w nocy popalić i to nie przez tydzień czy miesiąc, ale latami, a Jagoda i Franio przesypiają całe noce, od kiedy skończyli pół roku. Dziś wiem, że nie ma sensu się nad tym zastanawiać - tak czasami jest i już. Dzieci są różne, tego nie zmienimy.











Miesiąc temu coś się zmieniło. W zasadzie z dnia na dzień nocne krzyki ustały. Co prawda zdarzały się i wciąż zdarzają pobudki, ale tylko na siusiu albo "bo nie chce mi się śpić". Wciąż doszukuję się przyczyny i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to przedszkole. Od miesiąca Szymek ma od niego wakacje. Pewności jednak nie mam. Może zwyczajnie Szymek dojrzał? Może zaliczył kolejny ważny skok? Przekonam się we wrześniu, kiedy nasz maluch wróci do przedszkola. 















Na razie cieszę się lepszymi nocami. Tak długo na nie czekałam. Tak bardzo są nam teraz - tuż przed moim powrotem do pracy - potrzebne. Mam nadzieję, że już takie zostaną.

*************************************

Na zdjęciach pościel firmy Sango Trade. Świetny wzór, idealnie wpasowuje się w wystrój pokoju Szymka. Ten czaderski niedźwiadek urzekł mnie od początku. Szymi też go uwielbia. Kiedy zobaczył go pierwszy raz, powiedział "Dziękuję, mamusiu, za tego fajnego misia". Bardzo podoba mi się to, że firma tworzy kolekcje swoich produktów. Oprócz pościeli można bowiem kupić niedźwiedzi fartuszek i worek przedszkolaka. Z niecierpliwością czekam na pozostałe elementy, np. pufę. Zakochana też jestem w balonikach - myślę, że niebawem staną się ozdobą pokoju Jagódki ;) Polecam!





5 komentarzy:

  1. Powiem dzczerze ze nie tylko Wy macie/mieliscie taki problem. Moja mlodsza corka od ukonczenia roku budzila sie co noc z krzykiem. Zasypiala normalnie bez problemow, ale juz po 2-3 godzinach wybudzala sie z przerazliwym krzykiem. Nie mozna ja bylo uspokoic. Krzyk trwal czasem dobre kilka-kilkanascie minut. Dluugo szukalam przyczyny. Okazalo sie ze ona tak odreagowywala wszystko to co przezyla w ciagu dnia. Okolo 2,5 lat. Przestala. Ale sa noce, ktore poprzedzaja naprawde intensywne dnie - urodziny, wycieczka w jakies nieznane miejsce, albo np gdy jek brat upadl konkretnie i polalo sie troche krwi. W nocy moze nie bylo krzyku ale cichutkie poplakiwanie i wiercenie. Takze dzieci zwlaszcza te wrazliwsze musza znalezc ujscie swoich emocji i moze byc tak ze w trakcie snu tak odreagowuja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko nasz maluch tak ma. Dzięki!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Spokojnych snów. Oby Szymkowi już tak zostało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, poznalam kiedys siostre zakonna, ktora zajmowala sie medycyna chinska (byla misonarka w krajach azjatyckich) i gdy lata temu odwiedzila mnie, zapytala, czy dobrze sypiam. Odpowiedzialam, ze nie bardzo. Ona pokazala palcem na skos na suficie (spalam pod takim skosem, jak Szymek) i powiedziala, ze sie nie dziwi. Kazala mi poprzestawiac lozko i meble, zeby juz nic nie zaklocalo mi energii :) Ale nie pisze tego, zeby Cie do tego przekonywac, tak mi sie przypomnialo :) U nas powodem nocnych pobudek dziecka byl pasozyty...

    OdpowiedzUsuń