Czytanie globalne - praktyka


Czy ktoś z Was zdecydował się po ostatnim wpisie wprowadzić u siebie czytanie globalne? Może zrobiliście to już jakiś czas temu? Jak Wam idzie? A może chcielibyście, ale wciąż się wahacie? Nie wiecie, czy warto i jak to "ugryźć"? Ten wpis jest dla Was!
Tak jak wspominałam, nasza przygoda z czytaniem globalnym zaczęła się już niemal rok temu. Tak wyglądały pierwsze dni:


Kilka dni później szło nam już całkiem dobrze:


Niestety, później pojawił się kryzys. Szymek się zbuntował, a ja nie miałam dość cierpliwości, żeby to przemóc. Karty poszły w odstawkę. 

Ponownie spróbowaliśmy na początku tegorocznych wakacji. Wiedziałam, że jeśli nie teraz, to już nigdy. W sezonie przedszkolnym mało jest czasu na takie zajęcia. Chociaż czytanie globalne zajmuje na początku 2-3 minuty, później potrzeba tego czasu więcej. Obecnie bawimy się nawet pół godziny. Zmęczony całodniowym pobytem w przedszkolu maluch nie bardzo ma ochotę na wieczorne czytanie, a u nas tylko takie wchodzi w grę. Jest zmęczony i marudny, a to wyklucza naukę. Wakacje są zatem najlepszym czasem na początki. Kiedy dziecko załapie, samo będzie się domagać czytania, gwarantuję!

I poszło. Szymek bardzo szybko zapamiętywał nowe słowa. Spodobało mu się to, że może je sam wybierać z puli, którą mu proponuję. Czasami losował jedno, czasami kilka słów - w zależności od jego, a nie moich chęci. Razem ze mną wymyślał coraz to nowe zabawy. Układaliśmy z wyrazów komin, autostradę, koło... Szukaliśmy wśród wszystkich wyrazów tylko zwierzątek albo np. małych/dużych przedmiotów. Możliwości jest wiele. Możecie bawić się tak, jak Wam pasuje. Jedni wolą proste szybkie czytanie, inni wymyślne zabawy, podczas których wyrazy są przemycane. Już po kilku dniach zobaczycie, co odpowiada Wam najbardziej. Jeśli martwicie się, że zabraknie Wam kreatywności, podpowiadam, że sporo pomysłów znajdziecie na TYM kanale na YT. Pojawiają się tam nawet filmiki nagrywane dzień po dniu, co może pomóc Wam na początku przygody z czytaniem globalnym. 

Po 1,5 miesiąca codziennego czytania mogę śmiało napisać, że się udało. Przed nami jeszcze sporo nauki, bo dopiero kończymy proste rzeczowniki, ale sukces jest. Szymek nie zapomina słów, które były wprowadzane na początku wakacji, bo czytamy wszystkie codziennie. Sam tego chce. Podoba mu się układanie długiego toru z kart i to, że może już wyjechać po nim na korytarz ;) Obecnie zna ok. 40 słów. Kilka dni temu podsunęłam mu przed snem elementarz. Chciałam sprawdzić czy potrafi odnaleźć w nim słowa, których go nauczyłam. Nie jest to takie oczywiste, bo litery w nim mają ciut inny kształt i znacznie mniejsze rozmiary. Nie macie pojęcia, jak wielkie oczy zrobił na widok wyrazu "mama". Uśmiechnął się najpierw trochę zawstydzony, później dumny. Poszło wspaniale - "Ola, tata, las, żaba, tort, sowa, dom, lala, rak...". Nie miał kłopotu z żadnym słowem, które wcześniej poznał. Nasza radość była ogromna!

Bardzo chciałam pokazać Wam tutaj nasze zabawy z czytaniem, ale niestety - filmiki są zbyt duże i się nie ładują. Zapraszam Was jednak na fb (o TU), gdzie co jakiś czas będą pojawiać się nasze nagrania. Pierwsze już tam są. Żadne słowa nie zachęcą nikogo do podjęcia niewielkiego trudu nauki czytania tak bardzo, jak widok niespełna czteroletniego dziecka, które czyta. Wpadajcie zatem śmiało i inspirujcie się! Czekam na Wasze komentarze, w których opowiecie o swoich przygodach z czytaniem globalnym. Możecie też pytać - nie jestem ekspertem, ale postaram się pomóc.

I pamiętajcie - czytanie globalne to nie nauka czytania. Nie chodzi o to, żeby dziecko jak najszybciej nauczyło się czytać. To tylko wstęp. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby moje dzieci pokochały książki całym sercem. Chcę też, żeby nauka (ta w szerokim znaczeniu) była ich pasją, a nie przymusem. Czytanie globalne wszystko to umożliwia. Wystarczy trochę pracy, kreatywności i odrobina czasu, a efekty przyjdą same.

To co? Idziecie ćwiczyć?

7 komentarzy:

  1. Aniu, jestem bardzo zainteresowana tym tematem i zamierzam rozpocząć naukę z córką. Powiedz mi tylko, z jakich materiałów korzystasz. Czy tylko z tych z wydawnictwa Pentliczek czy może macie jeszcze jakieś inne plansze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weroniko, korzystamy tylko z kart wydawnictwa. Trzymam za Was kciuki. Daj znać, jak Wam idzie!

      Usuń
  2. Wszystko fajnie...tylko po co? Na prawdziwe czytanie przyjdzie czas
    Mimo mojemu sceptycznemu podejściu do tego to wielkie brawa za wytrwałość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, a liczenia, pór roku czy nazw zwierząt też nie uczysz, bo przyjdzie jeszcze na to czas? Bo nauczą tego w szkole? ;) Polecam poczytać więcej na ten temat http://www.czytanieglobalne.edu.pl/?page_id=44

      Usuń
  3. Ja wcale nie twierdzę że zacznie się wszystkiego uczyć dopiero w szkole tylko nie koniecznie to trzeba zaczynać w wieku 3 lat.Mój synek jest w wieku Szymka i oczywiście umie nazwać zwierzęta,pory roku czy policzyć do 10,ale nikt go tego specjalnie nie uczył.
    Mnie taka nauka czytania u 3 latków nie przekonuje,ale to tylko moje zdanie.Szymkowi życzę dalszych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczenia, tak jak i czytania, uczy się w formie zabawy, więc znaczącej różnicy nie widzę. Do niczego się nie przymusza. A 4 lata to zdecydowanie późno na początki. Można śmiało zaczynać, kiedy tylko pojawiają się pierwsze słowa czyli ok. 1-1,5. Ale wiem, że i tak Cię nie przekonam 😉

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń