Liścik pisany z miłości i niemocy


Synku,
kochamy Cię z tatusiem przeogromnie. Jesteś naszym największym skarbem i dla Ciebie zrobimy wszystko. A przynajmniej na pewno się postaramy.

Uwielbiamy, kiedy śmiejesz się na głos. Jesteśmy wzruszeni, gdy biegasz pomiędzy nami, przytulając się na zmianę to do mnie, to do taty, wołając nas i piszcząc z radości. Duma rozpiera nas, kiedy w emocjach próbujesz nam coś opowiedzieć. Z radością patrzymy, jak z dnia na dzień coraz lepiej radzisz sobie z dotychczas niewykonalnymi sprawami...



Staramy się też rozumieć, że - podobnie jak my - masz prawo mieć trudniejsze momenty. Zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze można być uśmiechniętym, radosnym i pogodnym człowiekiem. Każdy ma gorsze dni, a Ty - będąc dzieckiem - nie potrafisz jeszcze poradzić sobie z nimi. My naprawdę to wszystko wiemy...
I naprawdę staramy się okiełznać Twoje ostatnie humory. Jesteśmy cierpliwi. Nie reagujemy nerwowo, kiedy kolejny raz komentujesz wrzaskiem sytuację, która Ci nie odpowiada. A to nie udaje Ci się wyciągnąć jakiejś zabawki z kosza, a to zbliża się pora snu i trzeba wracać z dworu do domu, a to ktoś odmawia Ci czegoś, na co Ty akurat w tej chwili miałeś ochotę... Sporo tego. Sztywniejesz wtedy cały, wwiercasz wzrok we mnie lub w tatę i z całej siły krzyczysz. Spokojnie tłumaczymy Ci, że tak się nie robi, że tego nie wolno, a Ty przerywasz na chwilę i znowu okazujesz złość. Wtedy ignorujemy Cię - dla Twego własnego dobra. Czasami to pomaga, czasami nie. A kiedy już tracisz ochotę na manifestowanie swojego niezadowolenia, pytamy: "Chcesz się teraz przytulić?". Najpierw zazwyczaj słyszymy "niee", a zaraz po nim znowu krzyk, jednak (na szczęście) zaraz po nim pada żałosne "taa" i wtulasz się w nasze ramiona. Bywa i tak, że się na nas obrażasz, co chyba najbardziej nas boli, bo przecież nikt inny nie chce dla Ciebie tak dobrze jak my. Czasem - z bezsilności - i w naszych oczach pojawiają się łzy...


Próbujemy zrozumieć, co takiego się wydarzyło, że z dnia na dzień nasz kochany synek stał się zatwardziałym buntownikiem, ale ni w ząb nie możemy tego pojąć. Może przechodzisz przyspieszony bunt dwulatka. Może coś Cię zdenerwowało, zestresowało i w ten sposób odreagowujesz. A może po prostu czujesz, że nadchodzą wielkie zmiany i że bliźniaki, o których tak często Ci opowiadamy, a z których istnienia nie zdajesz sobie jeszcze sprawy, są dla Ciebie zagrożeniem... Nie wiemy. Nie mamy pojęcia. Nasz instynkt rodzicielski nic nam w tym temacie nie podpowiada. Skupiamy się raczej na działaniu niż dociekaniu.

Na szczęście nocami dajesz nam już odetchnąć. Dzisiaj przespałeś ją bez budzenia się i wrzasków. Sami byliśmy tym faktem mocno zdziwieni. To wielka ulga po miesiącu nocnych szaleństw. Mam nadzieję, że pisząc o tym, nie zapeszę...
Prosimy Cię, Synku, bądź dla nas łaskawszy. Postaraj się zrozumieć i nas. My też mamy ograniczone moce. Nie zawsze starcza cierpliwości i siły. Potrzebujemy czasem odsapnąć, odreagować, naładować wyczerpane akumulatory. Mamusi jest w tym temacie szczególnie trudno. Bliźniaki również wymagają, abym była silna i cierpliwa. W innym znaczeniu, ale jednak.  
Pamiętaj, że zawsze jesteśmy obok, tuż w pobliżu. Kiedy tylko chcesz, możesz przyjść, przytulić się i wyżalić - tak jak umiesz, na swój sposób. Nie zignorujemy Twoich zmartwień i kłopotów. Jesteśmy po to, aby Cię kochać i wspierać. Prosimy - daj nam szansę!

Kochamy Cię przeogromnie!
Mama i Tata
 

30 komentarzy:

  1. Chyba mi ucięło komentarz..

    Aniu, czytałam ze bunt dwulatka dotyczy nie tylko dwuletnich maluchów, ale dziaciaków w drugim roku życia. Może pojawić się nawet po 1 urodzinach. Maluch uczy się, że poprzez swoje zachowanie może mieć wpływ na wybory dorosłych i swoje. Na szczęście zwykle tuż po 2 urodzinach znacznie lepiej radzi sobie z emocjami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę - też o tym czytałam. Mam nadzieję, że - tak jak piszesz - niebawem będzie lepiej :)

      Usuń
  2. Wzruszyłam się bardzo:-). Przeczytałam i ... nie wiem, co więcej napisać. Pięknie podsumowałaś ostatni okres Waszego życia, Aniu. Rodzice są po to, aby kochać i wspierać. Nawet wtedy, kiedy jest ciężko, a może wtedy nawet bardziej?
    Szymek nie odpowie Ci na wszystkie pytania, ale kiedy w przyszłości przeczyta ten wpis, będzie doceniał Waszą troskę i miłość jeszcze bardziej!
    Kiedyś też pisałam do dzieci (ale były większe, mogły przeczytać same). Bywało, że nie potrafiłam ich zrozumieć, więc wydawało mi się, że w liście przekażę to, czego nie powiedziałam w czasie rozmowy. Zresztą do dziś pisuję różne liściki (krótkie i dłuższe) do bliskich - też z miłości, a czasem z niemocy...
    To temat "rzeka", a muszę do pracy:-) Pozdrawiam, I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... Wiadomo, że Szymek nie zrozumie w tej chwili tego, co chciałam mu tutaj przekazać. List powstał raczej z potrzeby wylania pewnych myśli na... papier (?), ubrania ich w słowa.
      Chyba będę robić to częściej, bo raz - pomaga, a dwa - czasami tak łatwiej.

      Ach ta praca...

      Usuń
  3. Aniu - ogromnie Cię i Was wspieram, bo Twoje słowa to nasza również codzienność, liczona razy dwa, mnożona przez emocje daje milion decybeli i nerwów. Jakby się nie bronić przed buntem dwulatka - u naszych dzieci około drugiego roku życia zdecydowanie odczuliśmy zmianę. Córeczka wcześniej była aniołkiem, jak skończyła 2 latka - bunt na maxa. Synek ma teraz 2 lata, 5 miesięcy, wykrzykuje, gryzie, a poza tym jest po prostu żywym dzieckiem, ale mi bardzo często puszczają zwyczajne ludzkie mamusiowe nerwy. Stąd mój pomysł na bloga O sobie dla mnie, żeby zająć myśli RÓWNIEŻ sobą i myśleć RÓWNIEŻ o sobie, bo o dzieciach i domu przecież i tak myśli się non stop. Przed Wami jeszcze sporo takich dni i wyzwań, bo przy dwójce my mamy co robić, a przy Trójce.... Liczcie do tysiąca i oddychajcie głęboko. TEN okres w końcu minie, otwierając przed Wami kolejny...:) Ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi bardzo, ale dobrze wiedzieć, że nie jest się w takiej sytuacji samemu :) Myśl o tym, że to dopiero początek, a sytuacja niebawem powtórzy się z bliźniakami (choć niekoniecznie), nie napawa optymizmem, ale każe uzbroić się w większą cierpliwość. Damy radę:)
      Wam również wiele cierpliwości!

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia i piękny list! Chyba też muszę taki napisać, bo brakuje mi już sił i cierpliwość też już mam na wykończeniu!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ubeczałam się strasznie :) ... cudowne podejście do malucha i życia..życzyła bym sobie podobnego :) 28+2 (chyba ) - czekamy na maleństwo :) pozdrawiamy gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi...
      U mnie dokładnie 27. tydzień. Jeszcze trochę...

      Usuń
  7. Piękne jest to co piszesz! Choc przyznaje ze na zdjeciach nie wyglada na buntownika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozory!!! A tak na poważnie - taki uśmiech jest przez większą część dnia. Tylko momenty bywają ZUPEŁNIE inne :)

      Usuń
  8. fajne,pięknie to ubrałaś w słowa
    czy mnie się wydaje czy Szymek to wykapany tatuś?
    a ty Aniu wyglądasz prześlicznie i włosy jakie już masz długie...pięknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym podobieństwem to sami mamy niezłą zagrychę. Raz widzimy duże podobieństwo do mnie, raz do męża. Chyba wyszła nam idealna mieszanka :)

      Usuń
  9. Szymku bądź dzielny i spróbuj zrozumieć!

    U nas takie sytuacje coraz rzadziej się zdarzają, na szczęście. Nasz psycholog bunt dwulatka stwierdziła koło 15 miesiąca życia (Ooo...) Ale teraz jest bardzo świetnie, coraz lepiej radzi sobie z emocjami. Myślę, że i Szymkowi przejdzie, choć wiem, że dla Was jest to bardzo trudne teraz.

    Jesteście wspaniali :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywracasz mi wiarę w moje dziecko i w moje macierzyństwo, kobietko! :*

      Usuń
  10. Wzruszające...Dużo sił życzę Wam. I nam. Przechodzimy przez to samo, choć zmian życiowych nie było i wiele dzieci, o których czytam i wiem. "Bunt dwulatka" koduje nam w głowach 2 latka, ale nie sądzę, żeby potem było gorzej, zaczyna się po prostu w wieku 1,5 :) Przytulam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie i Wam dużo sił, spokoju i cierpliwości!

      Usuń
  11. Powodzenia i cierpliwości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bunt dwulatka nie pojawia się zaraz po tym jak dziecko zdmuchnie magiczne 2 świeczki.
    Może pojawić się prędzej jak i później.
    U nas taki bunt przejawiał się dużo wcześniej niż 2 urodziny [około 1,5 roku miał] i trwał do ponad 4 lat. ;)
    [nie strasząc oczywiście].

    Jest fajna książką: ,,365 rad i porad. Jak zapanować nad urwisem?" Juliena Ornsteina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do 4 lat powiadasz? :)
      Dzięki za namiary na książkę!

      Usuń
  13. Kochana, łączę się w bólu. U nas jest kropka w kropkę - to samo. Krzyki, płacze, wicie - tantrumy praktycznie na porządku dziennym. Próbowaliśmy holdingu, ale cholera, coś mi z tym przestało grać.... I wróciliśmy do dawnej metody - jestem tu, obok Ciebie, kiedy będziesz gotowa pryjdź i przytul się. Działa kiedy damy Młodej wybór :) ale nie zmienia to faktu, że po chwili znów jest to samo, wystarczy, że czegoś odmówię, albo np kot usiądzie w jej krześle....
    Tzymajcie się ciepło, to ponoć kiedyś mija:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć :D
      Wam też dużo sił, a dla Ciebie spokoju - tak bardzo teraz potrzebnego! Lepiej się czujesz?

      Usuń
  14. jeju, jak Cię rozumiem. Też czasami jestem bezsilna i zmęczona jak młody ma gorszy humor i swoje niezadowolenie okazuje takim wrzaskiem, że dosłownie więdną uszy..zachować wtedy cierpliwość to mega wyzwanie ... widać to teraz taki trudniejszy czas. Co pozostaje? cierpliwość i spokój, chociaż o to nie zawsze łatwo. Tym bardziej w ciąży. Aby szybko ten trudniejszy czas minął! Też sobie tłumaczę, ze synuś to taki mały człowiek ,nie potrafi mówić i negatywne nagromadzone emocje potrafi tylko czasem krzykiem wyrazić. Też ogromnie kocham...
    ps.slicznie Ci w jasnych włosach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłaś? :) dziękuję!

      Mnie czasami zżera ciekawość, jak też Megi W. wygląda :) Wiem, że masz długie i ciemne włosy. A może już nie masz? :D

      Usuń
    2. mam, mam nadal;) Prześlę Ci nasze fotki za niedługo na maila, jakiś czas piszemy ze sobą -, ja wiem z kim, a Ty nie, to troszkę nie fair;) ściskam!

      Usuń
    3. Będzie mi bardzo miło :)

      Usuń
  15. Cudowne słowa.... Szymem kiedyś na pewno doceni te troski i wyrośnie na super faceta! Ależ wy już "wielcy" jestescie :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką mam nadzieję :)

      O tak - wieeelcy :D A to nie koniec!

      Usuń